Playlist

wtorek, 12 listopada 2013

39.Takiego zięcia chcę mieć...

*Oczami Valentiny*
Dojechałam do centrum SPA&Wallness w centrum LA, które usytuowane było w 5-cio gwiazdkowym hotelu. Mój Justin bardzo się postarał. Weszłam do recepcji, gdzie zostałam mile powitana koszem kwiatów i owoców. Kierownik recepcji bez zbędnych procedur meldowania zaprowadził mnie do pokoju, wręczając klucz i kartę pobytu. Pożegnałam się z bagażowym i weszłam do pokoju, gdzie leżała rozpiska mojego pobytu. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam się szykować na pierwszy masaż, który miał być za 15 minut.
*Oczami Justina*
Moje słoneczko spało w najlepsze, a drugie Słońce odpoczywało. Nie dzwoniłem do Van, aby nie zakłócać jej spokoju. Wiem, że pewnie za mną teskni, tak jak ja za nią, ale to wszystko było zrobione z myślą o niej , więc niech sobie odpoczywa. Przygotowałem jedzenie dla małej, na wypadek, gdbyby się obudziła wystarczyło podgrzać. Po 15 minutach obudziła się Trish, przewinąłem i przebrałem ją, po czym nakarmiłem. Postanowiłem iść z nią na spacer. Ubrałem małą stosownie do pogody, wcześniej biorąc szybki prysznic i przebierając się również. Gdy już byłem gotowy wybrałem się do Fredo, który mieszkał 3 ulice dalej. Wybrałem raczej boczne drogi, aby paparazzi mnie nie zaatakowali. Chwilkę później znajdowałem się już u przyjaciela.
-Sieema stary!-powiedział Fredo i przybił piątkę
-No siema. Mogę wejść?-zapytałem
-No jasne, daj Ci pomogę.-wziął ze mną wózek i razem wnieśliśmy go do domu.
-Rozbieraj się, coś do picia?
-A jeśli możesz to coli poproszę.- wziąłem dziecko na ręce i powędrowałem do salonu.
-Jak tam przygotowania do Wielkiego Dnia?-dopytywał Fredo
-Jakoś lecą. Narazie Valentina jest w SPA na weekend, żeby odpoczęła.
-Aha, no właśnie miałem się o nią pytać.-odrzekł
Po chwili zauważyłem, że mój przyjaciel nie był sam w domu, bo z góry zeszła Elysandra, jedna z moich tancerek.
-O he-ej.-powiedziałem zakłopotany
-Hej Justin. Co u Ciebie słychać?-zapytała miłym głosem
-A wszystko w porządku, a u Ciebie?
-A też jakoś leci, jak widzisz. Sam narazie jestem Valentina wyjechała.
-Hmm, mogę małą na ręcę?-usiadła obok mnie
-Tak, jasne. Tylko błagam delikatnie. Jest jeszcze dość gibka.
-Hahah , tatusiek się odezwał. -zaśmiał się Fredo
-Zobaczymy jak ty będziesz się zachowywał jak zostaniesz ojcem. Właśnie czy wy jesteście razem?-zapytałem
-Taak.- powiedziała Ely i spojrzała się na nas
-To co się nie chwalicie. Gratulacje stary. -podniosłem się w stronę przyjaciela i uscisnalem mu dloń.
Posiedziałem jeszcze w ich towarzystwie do godziny 20, po czym wróciłem do domu. Akurat zadzwoniła moja rodzcielka.
-Tak słucham mamo?-zapytałem do słuchawki
-Hej synku, nie mogę dodzwonić się do Valentiny, więc dzownię do Ciebie, żebyście przyjechali do mnie na weekend. Co wy na to ?-zapytała
-Valentina nie odbiera, bo spędza weekend w SPA, a my z Trish możemy jechać, bo szczerze nudzi nam się w domu.-odpowiedziałem
-To czekam na Was jutro.-wyczuwałem na jej twarzy uśmiech
-Pa.-rozłączyłem się
Na zegarku wybiła 21, więc wykapałem małą i siebie, po czym zjedliśmy kolację i położyłem ja spać. Spakowałem naszą torbę, wkładając do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Zaniosłem ją do samochodu, złożyłem wózek i schowałem go do bagażnika i zamontowałem nosidełko, po czym wróciłem na górę. Oczywiście wszystko robiłem przy otwartych drzwiach, aby w razie czego usłyszeć płacz małej, która spała w łóżeczku. Położyłem się na łózku i zasnąłem. Rano obudziłem sie szybko i wykonałem poranna toaletę. Ubrałem się w wygodne ciuchy i zobaczyłem, że na telefonie mam nieodebrane połączenie od Van. Zegarek wskazywał godzinę 9, postanowiłem że do niej zadzwonie. W końcu jest rannym markiem, więc nie powinna już spać.
Odebrała po 3 sygnałach.
-Hej kochanie, nie obudziłem Cię?-zapytałem
-Nie, brałam już prysznic.-odpowiedziała swoim ciepłym głosem
-Cholernie tęsknie, mimo że jesteś ode mnie 50 km.-powiedziałem
-Ja też misiu tęsknię. Już jutro wracam.
-A jak się tam czujesz? Relaksujesz się?-uśmiechnąłem się
-Brakuje mi tylko takiego wspólnego relaksu ^^ Ale jeśli chodzi o zabiegi, jest niezmiesko cudownie.Co dzisiaj będziecie robić?
-Jedziemy do rodziców, bo moja mama zaprosiła nas. Jutro po Ciebie pojedziemy, bo będzie blisko.
-Ahh, naprawdę. Cieszę się. Dobrze misu zmykam na masaż. Będziemy w kontakcie.-pożegnała się ze mną
-No odpoczywaj. Paa <33 Kocham Cię.-dopowiedziałem
-Ja Ciebie też.
Po naszej rozmowie obudziła się Trish, którą przygotowałem do wyjazdu i gdy byliśmy już gotowi, zapakowałem już ostatnie rzeczy i ruszyliśmy. Nie spieszyłem się oczywiście, ponieważ wiozłem dziecko. Muszę przyznać, że odkąd zostałem rodzicem, stałem się bardziej odpowiedzialny. Wiadomo, jak to nastolatkowi czasami mi odbije,ale zdarza się to naprawde bardzo rzadko i w gronie tylko najbliższych znajomych. Po godzinnej podróży dojechaliśmy do mojej rodzicielki. Ta najwidoczniej wyczekiwała nas w oknie, ponieważ jak tylko podjechałem wyskoczyła z domu i od razu zabrała moje maleństwo. Ja w tym czasie zabrałem do domu wózek, nosidełko i torby. Weszłem i przywitałem się z mamą.
-Heej, mamo. Co u Ciebie słychać.-zapytałem
-Hej synku, wszystko wspaniale. Spodziewałam się całej waszej rodzinki, ale Van odpoczywa. Powiem Ci kochanie, że jesteś taki dojrzały jak na swój wiek.
-Musiałem dorosnąć mamo. Zostałem ojcem i zostanę nim po raz drugi. Muszę ustatkować się. Nie mogę dać się sodówce, która może mi uderzyć do głowy przez karierę.
-Mądry chłopiec.-potargała moje włosy.
-Chodź do salonu, przecież nie będziemy stali w drzwiach.-machnęła ręką w stronę pokoju dziennego.
Usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy na różne tematy.
-Zaprosiłam rodziców Van dzisiaj na kolację.- powiedziała moja rodzicielka
-Ok, nie ma sprawy. Ja się nie gniewam.-zaśmiałem się
-Posiedzisz w domu z małą, a ja skoczę na małe zakupy?-zapytała
-Nie ja pojadę, tylko daj mi listę.
-Leży w kuchni na stole. Zrobisz naprawdę te zakupy?-dodała
-Tak mamo, nie jestem już dzieckiem. Wrócę za godzinę. Opiekuj się moim skarbem.Paa.
-Paa synku.
Wsiadłem za kierownicę mojego samochodu i pojechałem do centrum LA, ponieważ było najbliżej. Zrobiłem zakupy i postanowiłem zadzwonić do Valentiny.
-Hej skarbie, co robisz?-zapytałem, gdy odebrała po 3 sygnale
-Hej, własnie skończyłam masaż, a czemuż pytasz?
-A bo jestem na zakupach w LA i wiesz, mogę podjechać do Ciebie.-zaśmiałem się z zawadiackim uśmiechem na ustach.
-Taak. Czekam. Idę do siebie do pokoju misiu. Numer 417. Będę czekać.
Moje hormony zaczęły momentalnie buzować i nie mogłem doczekać się naszego spotkania. Pędziłem przez całe miasto jak wariat, jednak miałem pecha do czerwonych świateł. Po 20 minuatch dojechałem pod hotel. Oj będzie się działo...
*Oczami Valentiny*
Gdy mój ukochany zadzwonił, że jedzie do mnie, postanowiłam , że zrobię mu małą niespodziankę. Pobiegłam do pobliskiego sklepu z bielizną erotyczną i zakupiłam seksowny czerwony kostium, który więcej odsłaniał niż zasłaniał. Wróciłam do pokoju i się w niego przebrałam i niecierpliwie czekałam na mojego kochanka, który miał się zjawić lada moment.
*Oczami Justina*
Zostawiłem samochód z tyłu za hotelem i jak poparzony wbiegłem przednimy drzwiami. Puściłem oczko recepcjonistce, która zrozumiała mój gest i pokazała na palcach 4, co zapewne miało oznaczać 4 piętro. Nie wiedziała jednak, że byłem bardzo dobrze doinformowany. Pobiegłem do kwiaciarni i kupiłem największy bukiet róż, który mieli akurat na stanie. Pobiegłem do pokoju 417 i zapukałem...
*Oczami Valentiny*
Leżałam tak dłuższą chwilkę i miałam już małe obawy, że mój Książe sobie ze mnie żartował i nie przyjedzie. Jednak trzymało mnie przy nadzieji to, że Justin zawsze dopina tego czego chce. W międzyczasie rozkminiłam do czego był przycisk przy szafie, gdy go kliknęłam z podłogi i z sufitu wysunęła się rura oświetlona, a rolety momentalnie się zasłoniły. Atmosfera niczym z klubu erotycznego...Nagle ktoś zapukał do drzwi. Energicznie podniosłam się, zrzuciłam z siebie szlafrok, zostawiając go gdzieś przy łóżku. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zobaczyłam w nich mojego Boga, na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Justin wszedł do środka i momentalnie zatrzasnęłam drzwi. Dostałam od niego kwiaty, które narazie połozyłam na stoliku przy szafie. Objął mnie i zachłannie zaczął całować niosąc mnie na łóżko, gdy już leżeliśmy patrzyliśmy sobie głęboko w oczy,
-Tęskniłem...
-Ja też.-odpowiedziałam.
-Zatańczysz dla mnie w tym jakże seksownym stroju.-zapytał
-Jak ładnie poprosisz.
Justin zrobił minę zbitego psiaka, po czym zamienił się w bestię i przygryzł moje sutki. Moje podniecenie wzrosło i nie pozostawałam mu dłużna.
-No proosze.-złożył ręce niczym do modlitwy i błagał
-No dobrze, tylko poczekaj momencik. Zaraz wracam.
Pobiegłam do łazienki, gdzie nałożyłam dość wyrazisty makijaż, aby dodać pikanterii mojemu wizerunkowi. Włączyłam jakąś muzykę odpowiednią do wykonywanego przeze mnie tańca. No tak nie chwaliłam się, kiedyś chodziłam na kurs tańca na rurze, jednak były to tylko dwie lekcje z powodu kontuzji, a po za tym i tak dzisiaj nie będe mogła pokazać na co mnie stać, ponieważ jestem w ciąży i to zagrażałoby dzicku, ponieważ byłoby ryzyko oderwania pępowiny od mojego pokarmu. Wróćmy do wydarzeń dzisiejszego dnia... Wyszłam z łazienki i ocierając się o rurę przykułam uwagę Justina. Kręcąc seksownie tyłkiem wykonując kocie ruchy widziałam w jego oczach coraz większe pożądanie. Podniósł się i podszedł do mnie, po czym dotknął moich ramion i stopniowo pozbywał się kostiumu. Gdy po chwili zostałam tylko w dolnej partii nie pozostałam mu dłużnai rozponałam guzik po guziku i odsłaniałam jego wyrzeźbiony tors. Jego mięśnie spinały się i rozluźniały naprzemian. Po kilku minutach byliśmy nadzy i leżeliśmy na łóżku. Justin wędrując do mojej łechtaczki zaczął rozgrzewać ją swoimi rękoma. Wywoływał u mnie przedwczesny orgazm. Nagle wszedł we mnie z gwałtownością, jednak także z czułością. Poruszał biodrami w jedną i drugą i patrzył czule w moje oczy. Dłońmi jeździłam po jego nagim torsie i wyginałam się przeżywając chwile unsiesienia. Nagle zadzwonił Justina telefon, jednak chłopak nawet na niego patrząc rozłączył się...bynajmniej tak myślał.
-Ohh, tak Justin. Mocniej.Pragnęłam Cię od momentu wyjazdu...-krzyczałam osiągając coraz bardziej doraźny orgazm.
-Kochanie, dla Ciebie wszystko.-gdy wypowiedział te słowa gwałtownie przyśpieszył i po chwili osiągneliśmy szczytowanie.
Opadliśmy bezwładnie na łóżko i wtuliłam się w jego tors.
-Kocham Cię, jesteś najlepsza.-szepnął
-Ja Ciebie też.-odpowiedziałam
Zegarek wybił godzinę 15. Nagle Justin zerwał się gwałtownie i zaczął się ubierać.
-Zakupy. Kochanie musze uciekać. Mama mnie zabije. 3 godziny temu wyjechałem po zakupy, a na kolacje przychodzą twoi rodzice.-powiedział
-Hahahah.-zaczęłam się śmiać
-Tu nie ma nic śmiesznego. Do jutra.-powiedział zakładając buta i skacząc na jednej nodze oraz obdarzając mnie soczystym buziakiem na pożegnanie.
Po jego wyjściu poszłam wziąć relaksacyjną kapiel i szykowałam się na kolejny masaż, który miał być o 16:30.
*Oczami Justina*
Zapinając ostatnie guziki koszuli wybiegłem z hotelu rzucając na recepcji krótkie dowidzenia. Wsiadłem za kierownicę i szukając najkrótszej drogi pędziłem jak poparzony do domu. Po 25 minutach podjechałem na podjaz i zabierając zakupy z samochodu pobiegłem z siatkami do kuchni.
-Czeeść mamo, przepraszam, ale były korki i to ogromne, nie mogłem z centrum wyjechać.-powiedziałem
-Korki , powiadasz?-zaśmiała się
-A co, nie wierzysz mi?-zapytałem
-Justin koszula...-śmiała się nadal
Wtedy zauważyłem, że mam koszulę zapiętą źle o dwa guziki wyżej niż powinna być zapięta. Spaliłem buraka.
-A po za tym jak do Ciebie dzwonie i nie możesz odbierać to nie odbieraj, bo nie potrzebuje słuchać.. aa! Justin tęskniłam..tak mi dobrze..-powiedziała wybuchając śmiechem
Moje źrenice się powiększyły i w sumie też zacząłem się śmiać.
-Przepraszam, naprawde nie chciałem. I następnym razem odrzuce połączenie.-spuściłem głowę
-Nie masz za co, a teraz idź uśpij do końca małą, a ja wezmę się za przygotowywanie kolacji.
Pobiegłem do salonu, gdzie w wózku leżała półśpiąca Trish. Pobujałem ją, aż usnęła. A potem pomogłem mojej mamie. Nakryłem stół i przygotowałem tartinki i befsztyka. O godzinie 17 poszedłem się odświeżyć i przebrać. Zastąpiłem moją mamę, aby ta mogła wykonać podobne czynności. O równej 18 do drzwi zapukali państwo Nelson. Powitałem ich ciepło i z góry zeszła mama. Zasiadliśmy do stołu. Przed podaniem kolacji gawędzliśmy na różne tematy i spędziliśmy miło czas. Po konsumpcji wyszliśmy do ogrodu, zachodzące słońce uraczało nas jeszcze swoimi ciepłymi promieniami i mogliśmy posiedzieć sobie spędzając czas na rozmowie. W pewnym momencie tata Valentiny poprosił mnie na słówko w cztery oczy. Zostawiłem małą pod opieką mamy i pani Nelson i poszliśmy na męskie pogaduchy.
Usiedliśmy w salonie na kanapie.
-Życzy sobie pan coś do picia?-zapytałem
-Skoro po męsku to po męsku, masz może jakieś piwo?-zapytał
Zdzwiwiła mnie lekko jego reakcja, jednak nie pokazywałem tego.
-Oczywiście. -powiedziałem i przyniosłem z kuchni "męskiego drinka".
-Słuchaj Justin, chciałbym poznać szczere twoje zamiary wobec mojej córki. Zostaniesz niedługo moim zięciem, a tak naprawdę prócz tego, że jesteś gwiazdą showbiznesu i tego jak się poznaliście to nie wiem o Tobie nic.
-Prosze pana, Valentina to miłość na całe życie. Czuję to od pierwszego naszego spotkania. Nie zachowuję się jak gwiazda tylko jestem sobą. Kocham ją nad życie. I niech mi pan wierzy, że jej nie skrzywdzę i nie pozwolę jej skrzywdzić nikomu.
-I to mi się podoba..takie zięcia chcę mieć...
Powiedził mężczyzna i mnie przytulił po męsku, dokończyliśmy konsumpcję napoju i rodzina Nelson poszła do domu, a my posprzątaliśmy po kolacji, znaczy się właściwie to ja, bo moja mama upierała się, że chce położyć wnuczkę do snu...więc się zgodziłem.
_______________________________________________
TaaDaa! Ostatnimi dniami mam przypływ weny. Jak wam się podoba? Znowu erotycznie... Następny rozdział dopiero w czwartek albo w piątek...Mam nadzieję, że również będziecie go czytać. Komentujcie. Jeśli chcecie być na bieżąco piszcie na gg 48077771. Ciao ! I love you sooo much ;*

3 komentarze:

  1. jezu kjhgvcbslkdjcdbsjchgvcbsksjchg kocham to lalalal,czkam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi sie blog :) czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog!
    Wspaniałe opowiadanie ;)
    Zapraszam do mnie:

    just-believe6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń