Playlist

środa, 8 maja 2013

24.Opadłam bezwładnie na ziemię

Kiedy poczułam mocne ukłucie w okolicach płuc. Zaczęłam tracić świadomość i odpływać, słyszałam tylko śmiech osoby, która zapewne dokonała tego czynu. Opadłam bezwładnie na ziemie.
*Oczami obserwatora*
Nazywam się Mark i mieszkam w Sztokholmie. Była dość późna godzina, kiedy wybrałem się na spacer z psem po miejscowym parku. Liczyłem na ciszę i spokój, ponieważ zbliżała się 11 p.m. Podczas przechadzki zauważyłem młodą dziewczynę, biegnącą wgłąb parku. Niewiasta była zapłakana i w pewnym momencie opadła bezsilnie przysiadając na krawężniku. Posmutniałem i przyglądałem się dziewczynie, która wyglądała na mniej więcej 18 lat. Po niespełna minucie dopiegła do niej jakaś osoba, ale nie byłem w stanie określić, czy był to chłopak, czy dziewczyna, ponieważ była cała zakapturzona w czarnym ubraniu. Nachyliła się nad dziewczyną i myślałem, że rozmawiają, kiedy wspomniana brunetka opadła na ziemię, a osoba w kapturze głośno zatryumfowała i podbiegła. Przestraszyłem się i podbiegłem na miejsce zdarzenia. Opisywana przeze mnie wcześniej osoba uciekła z miejsca zdarzenia , pozostawiając biedną dziewczynę w kauzy krwi. Próbowałem z nią rozmawiać, jednak nie była świadoma. Wykonałem telefon na pogotowie ratunkowe i czekałem aż przyjadą, po niespełna 15 minutach przyjechali. Opowiedziałem całą akcję, która miała miejsce 30 minut temu. Lekarze zabrali młodą dziewczynę do szpitala, a mi kazali czekać na funkcjonariuszy policji, któryz mieli dokonać pomiarów miejsca zdarzenia. Po odjechaniu karetki zjawiła sie policja a zaraz za nimi przyjechała lokalna telewizja. Złożyłem zeznania i mogłem wrócić do domu.
*Oczami Justina*
Kiedy Van opuściła składzik zacząłem się sam na siebie denerwować. Jessica spojrzała na mnie i z gniewem w oczach wybiegła również z pomieszczenia. Oparłem się o ścianę i zacząłem sobie tłuc do tego głupiego łba jakim jestem debilem i co właśnie straciłem. Valentina Nelson, najlepsza dziewczyna na świecie a taki debil jak Justin Bieber poniósł się emocjom i ją zdradził. Jaki ze mnie kretyn. Minęło ok 40 minut, postanowiłem poszukać Van. Przeszukałem wszystkie garderoby, obdzwoniłem przyjaciół i całą ekipę i nigdzie jej nie było i nikt o niej nie słyszał. Zrezygnowany wróciłem do hotelu, liczyłem że znajdę ją tam. Jednak moje przypuszczenia również okazały się błędne. Wziąłem wieczorny prysznic i połżyłem się na łóżku,  nie mogłem zasnąć. Czekałem, aż wróci. Minęła godzina, dwie, potem pięć i nie było po niej śladu. Miałem dziwne wrażenie, że coś się stało i dlatego nie wraca, mimo to nie chciałem o tym zbyt dużo myśleć, bo wierzyłem, że będzie to nie prawda. Około 5 nad ranem zasnąłem. Długie spanie nie było mi przeznaczone, już parę minut po 7 byłem na nogach. Zaczynałem się denerwować. Włączyłem telewizję i akurat natrafiłem na wiadomości. Zostawiłem, żeby sobie coś brzęczało. Chodzilem po pokoju i myślałem nad tym, gdzie może być Van, kiedy w telewizji usłyszałem zdanie: `Nożownik zaatakował w parku młodą dziewczynę`. Szczerze według mnie było to mało prawdopodobne, że mogła to być moja dziewczyna, jednak wsłuchałem się w wypowiedzi świadków. Pewien pan Mark opisał dziewczynę, która została zaatakowana. Opis zgadzał się z opisem Valentiny. Moje serce zaczęło mocniej bić, a na ciele pojawiły się kropelki zimnego potu. Ręce drżały jak opętane, a oczy wypełniły się łzami.Wykonałem telefon do Kennyego:
-Siemka bro, co tam, że dzwonisz tak wcześnie?-zapytał radośnie
-K-k-k-kenny przyjdź szybko do mojego pokoju, proszę Cię, to ważne.-wydukałem
-Ale Justin co się stało?-pytał z troską w głosie
-Przyjdź do cholery, to nie rozmowa na telefon.
Usłyszałem w słuchawce, jak rozmówca się rozłączył. Usiadłem na łóżku i zaczałem szlochać. Wiem dziwny widok, płaczący Justin Bieber, ale w tym momencie mało mnie obchodziło, czy ktoś mnie zobaczy. W mojej głowie błądziła tylko jedna sytuacja. Po chwili wpadł do pokoju Kenny.
-Stary, co jest?-zapytał podchodząc do mnie i klepiąc mnie po plecach.
-Wczoraj była niemiła sytuacja i przez to pokłóciłem się z Van. Ona gdzieś wybiegła i nie wróciła na noc do hotelu. Dzisiaj rano w wiadomościach podano, że jakiś nożownik zaatakował w tym parku nieopodal areny młodą dziewczynę. Bro, ja się boję, że tą ofiarą jest Valentina, bo opis jakiegoś świadka zgadzał się z posturą Valentiny. Możemy jechać do szpitala?-zapytałem
-No jasne, jeszcze się pytasz. Ogarniaj się i jedziemy.
-Nie ma czasu, nie obchodzi mnie to czy mnie ktoś zobaczy w takim stanie. Jedziemy, JUŻ!- wbiegliśmy z pokoju, pojechał z nami również Alfredo. Pojechaliśmy do szpitala, do którego trafiła wczoraj wieczorem ta dziewczyna. Do momentu wejścia do szpitala miałem nadzieję, że okaże się,że to nie Van.
-Dzień dobry, czy do państwa trafiła wczoraj niejaka Valentina Nelson?-zapytałem w rejestracji
-Przykro, mi ale nie mamy takiej osoby.-odpowiedziała recepcjonistka
Opadłem bezwładnie na siedzenie tuż obok rejestracji. Chłopaki również. Nagle zauważyłem, jak z bloku operacyjnego wyjeżdża łóżko. Nie zaciekawiłby mnie ten fakt, gdybym nie podsłuchał rozmowy lekarzy, która dotyczyła operacji tej osoby. Doktorowie powiedzili, że powikłania po nożu są bardzo poważne, wtedy się przestraszyłem.
-Przepraszam, a czy do państwa trafiła dziewczyna, która została zaatakowana wczoraj wieczorem w parku?-ponownie zadałem pytanie
-Tak.-uśmiechnęła się miła pani pielęgniarka
-A jak się nazywa?-zapytałem
-Nie mogę udzielić takiej informacji, ponieważ nie jest pan z rodziny.-odpowiedziała
-Ale możliwe, że ją znam i jest to osoba, na której mi bardzo zależy.-prosiłem nadal miłą panią o pomoc
-Dobrze, ale to nie ja panu udzieliłam tych informacji. A więc personalia tej dziewczyny nie są okreslone, ponieważ nie posiadała przy sobie żadnych dokumentów. Leży teraz na OIOM-ie i jest w średnio ciężkim stanie.
-Mogę ją zobaczyć?-zapytałem
-Tak, sala 417, 4 piętro. Tylko proszę założyć fartuch i obuwie ochronne. Dziękuję
Zerwałem się w pośpiechu, a za mną ruszyli Kenny i Fredo. Wjechaliśmy na wskazane wcześniej piętro i pobiegłem pod wskazany numer sali. To, co tam zobaczyłem wywołało we mnie mnóstwo nieokreślonych bliżej emocji, które biły się o siebie. Moje oczy wypełniły łzy, a serce doszczętnie pękło na pół i zaczęły mnie dręczyć wyrzuty sumienia. Na łóżku, wśród miliona kabelków leżała moja Van. Spała, a wokół niej biegało mnóstwo osób. Pozwoliłem emocjom się uzewnętrznić i po moich polikach popłynęły pierwsze łzy. Jak mogłeś do tego dopuścić? Dlaczego jesteś takim debilem? Jak mogłeś ją tak cholernie zranić? Kiedy z sali wyszedł lekarz ppodbiegłem szybko do niego.
-Przepraszam, co się dzieję z tą dziewczyną?-zapytałem
-Witam, ale nie mogę udzielić takich informacji, ponieważ pan nie jest z rodziny.
-Tak, ale państwo nawet nie wiedzą jakie są jej personalia, a ja wiem o niej wszystko. To moja dziewczyna.-syknąłem
-Oj przepraszam panie Bieber. Zapraszam do gabinetu.
Podażyłem za lekarzem do gabinetu, gdzie spokojnie mogliśmy zamienić kilka zdań. Na początek podałem personalia Valentiny, potem lekarz uświadomił mnie, że dziewczyna jest po operacji i został usunięty kawałek płuca, ze względu na to, że był bardzo naruszony, przez ostre narzędzie. Powiedział mi również, że Valentina spędzi w szpitalu około dwóch tygodni i że nie jest możliwe wcześniejsze wyjście. Po krotkiej rozmowie wyszedłem z gabinetu i poszedłem do sali, w której leżała nieprzytomna Van. Posiedziałem z nią do 15, po czym musiałem wrócić, aby dać kolejny koncert. Niestety, nie będzie możliwe dwutygodniowe przerwanie trasy i będę musiał po nią wrócić, kiedy będzie mogła wyjść. Po show wróciłem do hotelu i spakowałem wszystkie jej rzaczy, po czym zaniosłem je do tourbusa. Do drugiej torby napakowałem jej ubrania, które mogą przydać jej się w szpitalu. Rano będę musiał do niej pojechać. Ułożyłem się w łóżku, jednak nie było dane mi znów długo usnąć. Kręciłem się po łóżku i gadałem sam do siebie. O 23 usłyszałem pukanie do pokoju, otworzyłem drzwi i ujarzałem za nimi Fredo i Ryana.
-Siema, jak się czujesz?-zapytali przyjaciele
-Siema, a jak mam się czuć? Bardzo źle, że to kolejny raz coś dzieje się Van, teoretycznie z mojej winy. Jesteś na siebie niezmiernie wściekły i nie mogę spać.
-To, że nie spisz to wiemy, bo słyszać cię w naszym pokoju.- zaśmiał się Fredo
-Ej Ryan,musisz odwołać imprezę urodzinową Van, zrobimy ją jak będzie czuła się lepiej, ja załatwie to z rodzicami a ty z klubem itd. Okej?
-No spoko, a tak cieszyła się z okazji swojej imprezy.-powiedział smutno
-Wszystko będzie dobrze, zapewnił mnie o tym lekarz. A teraz uciekajcie, bo robię się senny i muszę to wykorzystać, bo zaraz znowu nie usnę.
Kumple poszli do siebie, a mnie Morfeusz zabrał do swojej krainy.
*tydzień później*
Dzisiaj ostatni dzień pobytu w Finlandii. Codziennie dzwonię do szpitala i dopytuję się o zdrowie mojej księżniczki,która została w Szwecji. Zawiozłem jej potrzebne rzeczy. Wracając do tamtego felernego wieczoraj, od tygodnia nie kontaktowała się ze mną Villegaska. To dla mnie lepiej, ale dlaczego tak nagle urwała ze mną kontakt? Media rozpisują się o wypadku Valentiny. Cały czas chcą wyciągnąć ode mnie chociaż garstkę informacji na ten temat. Jednak ja pozostaję nie ugięty. Impreza została odwołana. Właśnie szykuję się na M&G z fanami, jednak moje myśli przytłacza obecna sytuacja. Ludzie mówią, że stałem się człowiekiem o jednej twarzy, który nie wyraża emocji, co tu się dziwić. Z mojej głupoty najukochańsza osoba leży teraz na szpitalnym łóżku i była prawie jedną nogą w raju. Czy to nie jest wystarczający powód do smutku? Po spotkaniu z fanami przygotowywałem się do show, kiedy zadzwonił mój telefon .
-Witam serdecznie! Z tej strony dr. Frisherfrod, mam dla pana bardzo dobrą wiadomość. Mianowicie pańska dziewczyna wybudziła się z narkozy, ale nadal jest dość słaba. Myślę, że wyjdzie w nastepnym tygodniu, ale do tego aby wyszła postawione są odpowiednie warunki. Proszę o jak najszybsze spotkanie.
-O matko, bardzo się cieszę. Oczywiście spełnimy te warunki jak najbardziej. Kiedy będę się mógł z nią skontaktować?-zapytałem cały szczęśliwy
-Myślę, że za jakieś dwa dni, jak odzyska pełną świadomość.-odpowiedział
-Dobrze, dziękuję. Niestety muszę kończyć obowiązki wzywają. Dowidzenia.-powiedziałem i się rozłączyłem
Ruszyłem na scenę, kiedy fani zobaczyli moje szczęście również się uśmiechali. Show jak zwykle trwało 2 godziny, po czym wyruszyliśmy bezpośrednio w drogę do Norwegii. Dojechaliśmy tam po 10 godzinach jazdy tourbusem. Cały czas w mojej głowie siedziała ta przewspaniała wiadomość o tym, że Van wybudziła się.
*dwa dni później*
Dzisiaj mam dzień wolny, między koncertowaniem w Norwegii. Zamierzam odwiedzić moją ukochaną w szpitalu w Szwecji. Przebudziłem się dzisiaj wcześnie i szybko wykonałem poranne rytuały, aby móc wsiąść w pierwszy samolot i jak najszybciej znaleźć się przy jej boku. O 7:30 zjadłem śniadanie i razem z moim ochroniarzem Kennym udaliśmy się na lotnisko. Już parę minut po 10 siedziałem na pokładzie samolotu i byłem podekscytowany tym, że ujrzę juą dzisiaj po raz pierwszy od niespełna 2 tygodni. Bałem się jedynie fakty, że Van nie wybaczy mi skoku w bok, który miał miejsce z Jessicą. Kiedy rozmyślałem nad tym wszystkim zasnąłem. Miałem piękny sen, że byłem z Valentiną na łące wśród miliona pięknych kwiatów. Na jej twarzy gościł ogromny uśmiech, a oczy przepełnione były radością i szczęściem. Przytulaliśmy się i całowaliśmy, miałem jej coś ważnego do powiedzenia i już miałem to czynić, kiedy z tego bajecznego snu obudził mnie Kenny, który poinformował, że lądujemy. Przygotowałem się do opuszczenia pokładu samolotu. Po wyjściu wynajęliśmy samochód, którym udaliśmy się do szpitala. Po drodze wstąpiłem do jubilera i kwiaciarni. Chciałem z całego serca przeprosić moją dziewczynę, ponieważ żałowałem tego bardzo. Zakupiłem śliczny złoty łańcuszek z sercem, na którego jednej stronie wygrawerował jubiler literkę "J", która oznaczała pierwszą literę mojego imienia, a na odwrocie "FOREVER", które oznaczało to jak bardzo ją kocham i nie pozwolę jej więcej skrzywdzić. Następnie zakupiłem cały kosz herbacianych róż, które wręcz uwielbiała. Po 45 minutach od wylądowania znaleźliśmy się w szpitalu. W recepcji dowiedziałem się, że Van została przeniesiona na 2 piętro do sali 257. Udałem się w tamtą stronę z Kennym. Jednak przed wejściem do sali oblał mnie niemiłosierny strach, mimo to nie poddałem się i delikatnie otworzyłem drzwi. Zobaczyłem na łóżku Ją, moje serce zaczęło walić jak oszalałe, a w oczach pojawiły się łzy szczęścia.
*Oczami Valentiny*
Leżę w tym durnym szpitalu już ponad tydzień. Od dwóch dni nie jestem już w narkozie. Całymi dniami zastanawiam się, kto mógł mi zrobić tak okropną krzywdę. Przecież nic nikomu nie zrobiłam. Może te groźby co dostawałam miały coś symbolizować? Justin, mimo że zrobił tak ogromne świństwo, jakim była zdrada wciąż siedzi w mej głowie i wiem, że mogę mu wybaczyć jednak potrzebuję czasu. Dzisiaj on jest w Norwegii a ja tutaj sama w Szwecji. Chciałabym go zobaczyć, jednak wiem, że to nie będzie możliwe. Siedziałam i rozmyślałam, kiedy drzwi uchyliły się i zobaczyłam w nich Justina. Blado się uśmiechnęłam i odwróciłam głowę w drugą stronę, ponieważ było na tą rozmowę za wcześnie. Moje serce mówiło mi, że jestem już na to gotowa, jednak rozum sprzeciwiał się zupełnie.
-Mogę wejść?-zapytał słodko, momentalnie w mojej głowie rozpętał się totalny mętlik.
-Proszę.-odpowiedziałam cicho
Po części bałam się tej rozmowy, a z drugiej strony bardzo chciałam go przytulić, pocałować i dać mu tą cholerną drugą szansę, jednak bałam się. Brunet usiadł na krzesełku i nic się nie odzywał. Czekałam aż zacznie, ale widziałam, że tak jak ja boi się. Odwróciłam głowę w jego stronę, a ten uśmiechnął się.
-Van, ja cię najmocniej chciałem przeprosić, ta akcja z Jessicą, to było impulsywne, między nami nic więcej nie zaszło oprócz tego co widziałaś, czyli jedynie całowaliśmy się, znaczy się ona mnie całowała. Mogę Ci wszystko opowiedzieć jak było.
Chłopak mówił z taką czułością i zaangażowaniem, że zaczynałam mu wierzyć. W końcu ładnych parę zdań słyszałam na temat Villegasski, że niezła sunia z niej i odbija każdego faceta dziewczynie, o którą jest zazdrosna.
-Wracałem akurat z backtage`u do garderoby, kiedy ktoś pociągnał mnie za ubranie i wprowadził do tego składzika. Na początku było ciemno i nie widziałem twarzy tej osoby, wtedy oświetliła moją twarz i przyssała się do moich ust niczym pijawka, mówiąc jak bardzo mnie kocha. Chciałem się wyrwać, jednak ona mocno trzymała moje dłonie przy ścianie. Byłem bardzo zmęczony koncertem i nie mogłem się wyrwać. Wtedy weszłaś ty, pewnie usłyszałaś mój głos. Kiedy wybiegłaś Jessica puściła mnie i również pobiegła.
-Justin...Ciiii. Już nic nie mów, wierzę Ci i daję ci kolejną szansę jednak pamiętaj, że kolejnej szansy już nie będzie.
Widziałam w oczach chłopaka szczęście, radość, nadzieję. Podniósł się i złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który z czasem przerodził się w pocałunek pełen agresji i intensywności. Podarował mi kwiaty i naszyjnik. Ten gest bardzo mnie wzruszył. Usiadł na brzegu mojego łóżka i opowiadał mi, co wydarzyło się w ciągu ostatnich prawie dwóch tygodni. Cieszyłam się, że dałam mu drugą szansę, ponieważ jest dla mnie bardzo ważny.
-Van, kochanie. Wiesz, kto ci to zrobił?-zapytał z troską w głosie
-Eh, Justin. Nie wiem. Nie pamiętam nic, jedyne co to wiem, że była to postać z kapturem na głowie.
-Musimy się szybko dowiedzieć, kto to był. Nie pozwolę, żeby oprawca mojej dziewczyny chodził na wolności.
W tym momencie rozdzwonił się telefon, był to Kenny który kazał Justinowi się zbierać i oznajmił, że zaraz przyjdzie się pożegnać. Spjrzalam na niego ze smutkiem w oczach, bo rozstajemy się na tydzień. Kenny pojawił się po niespełna 5 minutach. Pożegnałam się czule z Justinem i przybiłam piątkę z murzynem. Chłopaki opuścili salę a ja zostałam znów sama. Zbliżała się godzina obchodu, więc czekałam cierpliwie na mojego lekarza. Zjawił się po 15 minutach od wyjścia mojego chłopaka.
-Dobry wieczór, jak się pani miewa?-zapytał
-Bardzo dobrze, nie czuję już ucisku w okolicach ran.
-To dobrze, jeżeli pani pozwoli zmienie opatrunek.
Lekarz odwinął mi raną i powiedział, że bardzo szybko się goi i za dwa dni zdejma mi szwy. Bardzo się ucieszyłam. Porozmawiałam jeszcze później z doktorem o moim powrocie do Justina. Oznajmił mi, że nastąpi to już za 5 dni. Niezmiernie się ucieszyłam, a lekarz opuścił moją sale. Kiedy wybierałam numer do Justina do sali weszło dwóch funkcjonariuszy.
-Dobry wieczór.-powiedział jedne z nich
-Witam, panowie w jakiej sprawie?-zapytałam
-Chcielibyśmy uzyskać od pani jakieś zeznania, ponieważ mamy podejrzanego w tej sprawie i chcemy się upewnić, czy to on.
-A kto to jest?-zapytałam
-Naraz to jeszcze tajemnica, proszę nam powiedzieć, co pani pamięta z tego wieczora?-zapytał się tym razem ten drugi
-No więc pamiętam jedynie jak opadłam na krawężnik i potem silne ukłucie w okolicach pleców. Jak traciłam świadomość zauważyłam postać zakapturzoną w czarnej bluzie, która śmiała się w głos i potem straciłam świadomość.
-Dobrze dziękujemy, o rozwoju sprawy poinformujemy drogą telefoniczną lub meilową. Czy mógłbym prosić numer na pańską komórkę?
-Oczywiście.-opdowiedziałam i podałam mu mój numer kontaktowy
-A czy w razie gdyby pani była nieosiągalna możemy prosić jakiś inny?-zapytał murzyn
Pomyślałam, że podam im numer Justina, jednak musiałam wczesniej upewnić się co do jednej sprawy.
-Dobrze, mogę podać. Ale obowiązuje państwa tajemnica danych personalnych?
-Tak, ale dlaczego pani pyta?
-Ponieważ podam państwu numer do Justina Biebera, który jest moim chłopakiem.
Spojrzeli na siebie i zaczęli się głupio śmiać. Wiedziałam, że mi nie uwierzą, ale postanowiłam ich upewnić w moim przekonaniu, i postanowiłam zadzwonić do niego.
-Hej kotku, już dolecieliście?-zapytałam.
-Nie, jeszcze 4 godziny, a co się stało, że dzwonisz?-odpowiedział troskliwie
-Bo muszę podać numer inny kontaktowy niż do siebie i panowie nie wierzą mi, że Justin Bieber jest moim chłopakiem, ponieważ chce podać numer do Ciebie a oni muszę zachować to w tajemnicy służbowej
-No okej, daj mi ich.
Podałam telefon funkcjonariuszom, a im szczęki dosłownie opadły. Po krótkiej rozmowie JB z nimi uśmiechnęli się do mnie i przeprosili za swoje zachowanie. Podałam im numer do Juju i żegnając się ze mną opuścili salę. Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Niespełna dwa tygodnie rozłąki z Justinem, to była katorga dla mojego serca i umysłu. Jeszcze 5 dni i będę przy moim szczęściu. Szkoda tylko, że moija impreza nie wypaliła, ale znając Justina on nie odpuści i napewno ją odbijemy. Cała rozentuzjazmowana zasnełam...
____________________________
No i mamy rozdział! Szczerze bardzo długi, ale miałam wenę i nie mogłam skończyć. Troszkę się pogmatwało, ale już wszystko będzie się prostować z czasem. Będą razem, obiecuje. Jak wam się podoba, liczę na mnóstwo komentarzy, również przyjmuję konstruktywną krytykę o moich wypocinach. No to dozobaczonka ! Ciao ;*

5 komentarzy:

  1. Super rozdział ! Ale sie pogmatwało ^^ xD Czekamy z niecierpliwością na następny <3 Kochamy cie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział czekam na nn :*********

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahhhhh boooski ;D Razem z Alex'em jestesmy naprawde pod wrazeniem i strasznie nam sie podobal :D Masz talent kochana ;* nie moge doczekac sie nn ;) weny zycze i zeby byl taki swietny i dlugi niczym ten! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeej, cudowny. *o*
    Strasznie podoba mi się to, jak piszesz. Kocham to, no.!
    Czekam na kolejny . :'))

    OdpowiedzUsuń
  5. ZAPRASZAM DO MNIE http://karla-justin-forever.blogspot.de/ ;D

    OdpowiedzUsuń