*Oczami Dustina*
Jak na każdym koncercie stałem przy samej scenie, aby w razie, gdyby jakaś fanka wdarła się na scenę opanować sytuację. Koło mnie stała Valentina, polubiłem dziewczynę. Miła, towarzyska,żartobliwa. Posiadała wszystkie cechy, które najabrdziej lubiłem w młodych ludziach. O dziwo nie trzeba było jakiś większych interwencji, aż do czasu. Kiedy Justin miał śpiewa Die In Your Arms, zadedykował tą piosenkę właśnie Valentinie. Wszystkie fanki zaczęły piszczeć, kiedy chciałem spojrzeć na dziewczynę okazało się, że jej nie było obok mnie. Nagle zauważyłem, jak lezy ona na ziemi, a jakaś fanka okłada ją pięściami i kopie. Zawołałem pomoc. Dziewczyna, która stała przy samych barierkach mocno się wyrywała,kiedy ochroniarze okiełznali ją. Kazałem ją wyprowadzić, aby nie stwarzała zagrożenia. Tymczasem wezwałem służby ratunkowe, które zabrały Van do garderoby, aby udzielić jej pierwszej pomocy. Chłopaki zabrali dziewczynę, a ja musiałem zostać dalej przy scenie, jednak moje myśli były skupione wokół nastolatki.
*Oczami Justina*
Kiedy mówiłem zaważyłem, że z mojego pola widzenia zniknęła Valentina i Dustin.Chciałem przerwać, ale nie mogłem. Kiedy zaśpiewałem piosenkę, szybko pobiegłem za kulisy. Po drodze mijałem mnóstwo osób, ale chciałem znaleźć Ją. Biegałem nerwowo po backstage`u, aż natknałem się na Slice, sanitariusza, który dbał o bezpieczeństwo podczas show.
-Justin, ona teraz musi odpoczywać, wracaj na scenę.-powiedział zatrzymując mnie
-Ale co się stało? Dlaczego musi odpoczywać?-zapytałem
-Jakaś twoja psychofanka,kiedy zwróciłeś się do niej z dedykacją, złapała ją apaszką za szyję i próbowała poddusić, kiedy jej się to udało zaczęła ją kopać. Dobrze, że Dustin zareagował szybko.-powiedział
W moich oczach pojawiły się łzy. Dlaczego Beliebers tak mnie ranią? Dlaczego to jest takie trudne? Dlaczego to ja i moi bliscy muszą tak cierpieć? Te pytania chodziły teraz po mojej głowie. Postanowiłem jednak dać jej spokój i wróciłem na scenę, jednak nie miałem już tak dobrego humoru jak wcześniej. Do końca odśpiewałem jeszcze cztery utworu i show zakończyło się. Zmęczony wróciłem do garderoby.
*Oczami Valentiny*
Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu, a nade mną stał jakiś gościu w czerwonym ubraniu. Okazało się, że był to sanitariusz, który pilnował czy ze mną wszystko w porządku. Zaczęłam czuć się coraz lepiej. Bolała mnie tylko trochę szyja. Wszystko doskonale pamiętałam, a kiedy powróciło to do moich myśli w oczach pojawiły mi się łzy. Może to sygnał, że jednak to nie moje miejsce na ziemi i czas zakończyć i wrócić do domu? Sama nie wiem, po 20 minutach siedzenia wrócił Justin. Nie tryskał zbytnio energią.
-Jezu, nic ci nie jest. Ja Cię bardzo mocno przepraszam. To nie powinno być miejsca.-powiedział do mnie
-Justin, okej, nic się nie stało. To typowe zachowanie dla Beliebers. Wiem, bo też nią jestem. Każda by chciała być na moim miejscu. Jeszcze ta dedykacja.Właśnie, dziękuję za nią, ale więcej tego nie rób.
Gadaliśmy tak chwilkę, ale w końcu nastał czas wrócenia do hotelu i spakowania się, gdyż jutro wyjeżdżamy. Kolejnym przystankiem są Włochy. Zebraliśmy nasze podręczne bagaże i opuściliśmy arenę. Po upływie 15 minut byliśmy już w hotelu. Na zegarku widniała godzina 23:30, więc szybko wzięłam prysznic i położyłam się spać. Następnego ranka musiałam wstać dość wcześnie, bo o 6 nad ranem. Zadzwonił budzik, który leniwie wyłączyłam i poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Wzięłam prysznic i ubrałam się w spodnie koloru piaskowego, dobrałam do nich bluzkę w biało-niebieskie paski i sweterek koloru ekri. Wszystko komponowało się genialnie, dobrałam parę dodatków i dokończyłam pakowanie tego, co było mi potrzebne jeszcze dziś rano. Kiedy skończyłam ktoś zapukał do drzwi, pobiegła je otworzyć i moim oczom ukazała się postać brunetka, który ubrany był w panterkowe spodnie, do tego dobrał szarą bluzę i full capa. Czy on zawsze musi tak zajebiście wyglądać? Tylko takie pytanie preszło mi przez myśli
-Hejka, gotowa już?-zapytał i pocałował mnie w policzek na powitanie
-Hej, no jasne.-oczywiście spaliłam buraka i odwróciłam się w celu zabrania torby podręcznej, którą przyniosłam do hotelu z tourbusa.
-Daj, ja ją wezmę.-powiedział Justin
-Bez przesady, jest lekka.-odpowiedziałam
-Daj i koniec.-powiedział i dosłownie wyrwał mi pakunek z ręki, po czym opuściliśmy pokój. Sprawdziłam jeszcze, czy czegoś nie zapomniałam i udałam się na śniadanie. Justin niósł swoją i moją torbę, ale przed wejściem do restauracji czekał Peter, kierowca naszego tour busu, który zabrał nasze pakunki i zaniósł je do pojazdu. My spokojnie poszliśmy na śniadanie, ale jeszcze nikogo nie było. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy naleśniki.
-A tak w ogóle, jak się czujesz?-zaczął rozmowę Justin
-Jest okej, już mi przeszło.-powiedziałam
-Ja się czuję winny, bo dokonała tego Belieberka. Naprawdę to nie miało tak być.
-Okej, Justin. Było minęło, zapomnijmy.
Kiedy skończyłam mówić nasze zamówienie zostało przyniesione do stolika i zaczęliśmy konsumować.Jak skończyliśmy jeść na dół przyszła reszta osób. My z Jussem zebraliśmy się i poszliśmy do tourbusa, aby rozpakować torby. Zanim minęła godzina wszyscy pojawili się w pojeździe i ruszyliśmy. Przed nami 10 godzin spędzony w autobusie, pewnie będę się nudzić. Pierwsze co zrobiłam, to wbiłam na kompa i wszystkie portale plotkarskie, aby zobaczyć co słychać w świecie. Pierwszy artykuł, który przykuł mą uwagę był o wczorajszym koncercie Justina.
-Justin, chodź coś zobaczysz.-powiedziałam i a chłopak podszedł i zaczął czytać na głos.
-Na wczorajszym koncercie Justina Biebera w Paryżu doszło do nie miłej sytuacji. Otóż, kiedy Biebs mał wykonać utwór Die In Your Arms, chciał go zadedykować pewnej dziewczynie (nie jest wiadomo kim ona jest) rzekomo swojej przyjaciółce. Spojrzał się w stronę jednej dziewczyny, która znajdowała się obok jego ochroniarza. Wtedy jedna ze zgromadzonych fanek na koncercie złapała dziewczynę chustką za szyje, podduszając ją, po czym zaczęła ją kopać. Szybko jednak zareagowała ochrona i dziewczyna została usunięta z areny. Nadal jednak nie wiadomo kim była dziewczyna, o której mówił Justin i tam która pobito. Czy jest to osoba, dla której miała być ta piosenka? Czy jest jego przyjaciółką? A może ofiarą jest zupełnie przypadkowa fanka? Mamy nadzieję, że niedługo sam Justin wypowie się w tej sprawie.
-Kurde, mam nadzieję, że się nie kapnęli kim jestem. Już wystarczy, że śpiewałam z Tobą dwa razy.-powiedziałam
-Oj nie martw się. Wszystko będzie dobrze.-odpowiedział i mnie przytulił
Znowu w moim brzuchu pojawiło się stado motyli. Jego bliskość dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Dopiero teraz zrozumiałam, że tak naprawdę jednak czuję do niego więcej niż przyjaźń. A ja głupia kilka dni temu zarzekałam się, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nagle zrobiło mi się nie dobrze, pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Przybiegł Justin za mną i odgarnął mi włosy. Po chwili umyłam twarz zimną wodą, ale nadal byłam bardzo blada i osłabiona. Nogi uginały się podemną i nie kontrolowałam sytuacji.
-Widzę, że ostatnio jednak nie jest z Tobą za dobrze, jedziemy do lekarza.-powiedział Justin
-Daj sobie spokój, wszystko okej. Raz zwymiotowała i wielka mi histeria.-upierałam się
-Nie, tym razem stawiam na swoim i jedziemy do lekarza.-Justin uparł się i wyszedł z pokoju. W tym samym czasie zadzwonił mój telefon, była to moja mama.
-No hej mamo, co tam u Was słychać?-zapytałam
-No hej córciu. Wszystko w porządku a u Ciebie?-odpowiedziała
-A wszystko w jak najlepszym porządku.-nie chciałam jej martwić, w końcu była w ciąży
-Czyżby? Masz taki jakiś dziwny głos.-dodała
-Tak, tak. Jak najbardziej.
-A więc dzwonię do Ciebie, aby powiedzieć Ci, że będziesz miała siostrę-chwila ciszy, po czym dodała
-...i brata
-Co? Będą bliźniaki? Jejku, wspaniale-chciałam się podnieść, ale ból głowy mi nie pozwolił. Ponownie mi się zakręciło w głowie i bez sił opadłam na łóżko.
-Tak, jak tam z Justinem?-zapytała
-Słyszał naszą ostatnią rozmowę. Mamo, ja to przemyślałam, też go kocham. On mi już to wyznał, ale ja się boję. Boję się, że to nie wyjdzie.-powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy
-Kochanie, nie masz czego. Skoro on powiedział, że zależy mu na Tobie, więc chyba nie ma nic przeciwko, abyś i ty uwolniła swoje uczucie.
-Owszem jest, a mianowicie to, że on jest gwiazdą wielkiego formatu, a ja zwykłą dziewczynę, która zna 2,5 miesiąca.
-Oj przesadzasz. On powiedział Ci, że Cię kocha. Musisz to przemyśleć, a teraz uciekam, bo muszę coś zjeść, głodomory się domagają jedzenia.-powiedziała
-No papa, widzimy się niedługo.
Rozłączyła się, przypomniało mi się, że za 3 tygodnie kończę 18 lat. Wprawdzie u nas w USA niby pełnoletność osiąga się w wieku lat 21 , ale jesteśmy w Europie, więc fajnie byłoby poświętować urodzinki. Myślałam sobie tak, kiedy poczułam, że tourbus się zatrzymuje i do pokoju wszedł Justin.
-Chodź.-podszedł i złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę wyjścia
Weszliśmy do szpitala tylnim wyjściem, po czym dotarlismy do pokoju doktora Stev`a Nickolsona. Zaprosił mnie do sali, przebadał zrobił tomografię głowy i pobrał krew do badań. Musiałam na wyniki czekać tu 2 godziny. Kiedy siedzieliśmy w bufecie z Justinem, podeszła do nas mała fanka z balonem. Miała ona może z 6 lat.
-Cześć, ty jesteś Justin Bieber, prawda?-zapytała
Justin usmiechnął się i przytakną na tak.
-Czy mogę prosić o autograf?-zadała kolejne pytanie
Bieber podpisał się jej na balonie i koszulce, bo wiadomo, że balon może peknąć. Na koszulce na plecach napisał jej dedykację: "Dla Rose. 17 wrzesień 2012. Justin Bieber".Dziewczynka się uśmiechnęła i poszła.
-Niedługo masz urodziny. Planowałaś coś?-zapytał Justin
-Skąd wiesz, kiedy mam urodziny?-byłam zdziwiona
-A od czego jest facebook?-zaśmiał się, po czym dołączyłam do niego.
-No tak, w sumie masz rację. Szczerze, nie myslałam dużo, ale 18 urodziny są wyjątkowe i chciałam zrobić jakąs bibę większą, ale tak, żeby Bieber Team i wszyscy moi bliscy mogli bawić się spokojnie, bez fanów, paparazzich i wgle.
-No rozumiem. Da radę to załatwić.
Chciałam kontynuować rozmowę, ale zostałam zawołana przez doktora Stev`a. Bieber poszedł za mną.
-Panno Nelson, czy w czasie ostatniego tygodnia albo dwóch były jakieś wyraźniejsze upadki?-zapytał
-Hmm.. Tak, miałam mały wypadek na segway`u. Wjechałam w ścianę, ale nic mi nie było.
-Rozumiem, więc nie było obrażeń zaraz po wypadku, ale teraz dostrzegłem delikatne wstrząśnięcie mózgu i krwiaka w lewej półkuli głowy.
Dobrze, że siedziałam, bo inaczej bym zemdlała. Justin ścisnął moją rękę mocniej i spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem. Wiedziałam, że mogę mu zaufać, dlatego oparłam głowę o jego ramię.
-Rozumiem, że jest pani w trasie koncertowej z Justinem i zależy pani na czasie. A więc drogą wyjątku mogę panią zoperować wcześniej, własciwie za godzinę. Wtedy po zabiegu jakieś 3 godziny i zostanie pani wypisana pod warunkiem, że podłączę panią do kroplówki w autokarze. Dobrze?-zapytał doktor
Spojrzałam na Justina, a ten powiedział, że się zgadza. Odpowiedziałam twierdząco i podpisałam zgodę na operację. W tym czasie Justin przyniósł mi jakiś dres, abym mogła się przebrać. Udałam się za doktorem na salę przedoperacyjną, gdzie mnie przygotowano do operacji.
*Oczami Justina*
Widziałem tylko jak odchodzi na salę, aby przygotowano ją do zabiegu. Mogłem jej nie słuchać i zawieść ją odrazu do szpitala. Usiadłem przed salą operacyjną i czekałem, aż to wszystko się skończy. Będę musiał przełożyć jutrzejsze show ze względu na Nią. Akurat między Włochami, a Austią mam 6 dni wolnego, więc przesunę występ w Bolonii o jeden dzień. Mam nadzieję, że fani zrozumieją. Zadzwoniłem szybko do Scootera i powiedziałem co i jak. Dobrze, że zrozumiał i zadzwonił do organizatorów koncertu. Nie za bardzo byli z tego zadowoleni, ale ja musiałem być z nią tutaj. Siedziałem i przeszukiwałem internet. Czas mi bardzo się dłużył. Po prawie całej wieczności, bynajmniej dla mnie, a tak serio 3 godzinach, wywieziono na salę pooperacyją Valnetinę. Dziewczyna była silna, cała obandażowana leżała z zamniętymi oczami. Jednak narkoza szybko ustapiła i po 2,5 godzinach Van wybudziła się z niej. Powitałem ją ciepłym usmiechem, chodź wcale nie było mi wesoło. Do sali przyszedł lekarz i wypytywał ją jak się czuje.
*Oczami Valentiny*
Obudziałam się, ale oślepił mnie blask białych jarzeniówek, które przymocowane były do sufitu. Patrzyłam chwile na Justina i uśmiechał się do mnie a ja do niego. Po chwili do sali wszedł doktor.
-Witam panienkę, jak się czujemy po zabiegu?-zapytał
-Coraz lepiej, chodź dopiero wstałam. Ile musze tu jeszcze leżeć?-nie chciałąm tu być ani minuty dłużej
-No poczekamy jeszcze ze 3 godziny i wtedy pójde i podłączę panienkę w tourbusie i za tydzień proszę jechać na badania do miejscowego szpitala i wyniki wysłać mi do szpitala. Dobrze?
-Dobrze.
Lekarz opuścił salę, a Justin siedział i trzymał mnie kurczowo za rękę.
-A co z twoim koncertem?-zapytałam chłopaka
-Został przełożony o jeden dzień, więc nie ma się o co martwić.-powiedział
-Dziękuję, gdyby nie twoja troska zapewne za jakiś tydzień by mnie już nie było.-wypowiedziałam słowa podzięki.
-Co, ale dlaczego?-Justin był bardzo zdziwiony
-Bo gdyby krwiak pękł doprowadził by do wylewu krwi do mózgu, a w takiej sutuacji nastepuje zatrzymanie akcji serca. Ale jak mi go wycieli wszystko już będzie dobrze. Tak powiedział mi doktor Stev.
-Jejku, przestraszyłem się. Od dzisiaj leżysz i ja będę ci przynosił śniadanie, obiad i kolację. A ty będziesz dużo odpoczywać, zrozumiano?-powiedział stanowczym tonem
-Wiem, że nie wygram, więc od razu się zgadzam.-zaśmiałam się
-No dobrze.
Zanim się zorientowałam minęły nam 3 godziny na rozmowie. Ja poczułam już sie znacznie lepiej, nawet usiadłam na łóżku. Gdy przyszedł doktor Stev, zabrał kroplówki i taki mały podręczny komputerek, taki do którego byłam podłączona z tym, że w wersji mniejszej. Po chwili znajdowaliśmy się już w tourbusie, poszlismy do naszej sypialni i lekarz podłączył ten mały komputerek, zawiesił kroplówkę na zaczepie od żaluzji. Wiedziałam, że ma jeszcze dla mnie jakieś recepty, ale powiedział, że załatwi to z Justinem, po czym wyszli. Ja wyciszyłam się i zamknęłam oczy, ale usłyszałam krótką rozmowę Justina z lekarzem.
-Proszę bardzo, mam nadzieję, że to wystarczy.-powiedział Justin
-Tak, tak. Na taką kwotę się umawialiśmy.-odpowiedział lekarz
-Dziekuję i dowiedzenia.-usłyszałam słowa Justina, który po chwili wszedł do sypialni i powiedział, że idzie po lekarstwa. Wrócił po 10 minutach z torbą pełną opakowań od tabletek i jakiś innych pierdół.
-Ile za to zapłaciłeś? Muszę Ci oddać.-powiedziałam
-Nic nie musisz mi oddawać.-powiedział kategorycznie i stanowczo
-Ale Justin...
-No przecież wiesz, że nie wygrasz...-odpowiedział
Opadłam z powrotem na łóżko, ciekawiło mnie jaką kwotę zapłacił za opoerację Justin. Chłopak po chwili wrócił z tacą na której zrobione były naleśniki.
-Trzymaj, przyniosłem kolację, którą zrobiła mama. Przyjdzie później do Ciebie.-powiedział chłopak
-Dziękuję. Justin przeraszam, że zapytam, ale ile zapłaciłeś za moją operację?-spojrzałam z czułością w jego oczy
-Van, pieniądze nie grają roli, ja Cię tu zaprosiłem i ja za Ciebie płacę.-powiedział brunet
-Ale to nie było planowane.-powiedziałam stanowczo
-No i co. Nie martw się o to. I jedz kolację.
Konsumowalisy posiłek, byłam głodna jak wilk, w końcu nie jadłam cały dzień. Po kolacji chłopak zabrał tacę i wyszedł a przyszła jego mama.
-Witaj, jak się czujesz?-zapytała
-Dzień dobry, właściwie już dobrze.-odpowiedziałam
-Ale nam napędziłas stracha, balismy sie o Ciebie.-słowa Pattie wywołały na mojej twarzy ogromny uśmiech
-Ja przepraszam, same problemy ze mną.-jednak poczułam skrępowanie
-Oj , nie ma żadnych problemów. Wszystko będzie dobrze. Ważne, że wróciłaś do żywych i mogę widzieć uśmiech na twoich ustach i szczęście w oczach Justina.
Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce i zupełnie nie wiedziałam jak mam sie zachować.
-Justin się bardzo o Ciebie martwił. On się chyba w tobie zakochał. Podsłuchałam, jak rozmawiał z Alfredo o Tobie i uwierz mi, że to nie jest tylko zauroczenie.
-Miło słyszeć takie słowa...
-A powiedz mi, co ty do niego czujesz?-tym pytanie kobieta zbiła mnie z tropu, ale była tutaj jedyną osobą, której mogłam powiedzieć co lezy mi na sercu.
-Tak naprawdę, też zakochałam się w nim, ale naprawdę nie jak w gwieździe, ale w normalnym, spontanicznym Justinie Bieberze. Kocham go z dnia na dzień coraz bardziej.-odpowiedziałam
-Cieszę się i mam nadzieję, że wyjdzie coś z tego więcej a tymczasem odpoczywaj sobie, zaraz wróci Justin, bo poszedł posprzątać po kolacji. Dobranoc-powiedziała kobieta i wyszła
*Oczami Justina*
Posprzątałem po kolacji i poszedłem do łazienki, kiedy z niej wychodziłem usłyszałem słowa Valentiny, która rozmawiała z moją mamą. Po cichu podeszłem bliżej drzwi i starałem się usłyszeć to wyraźniej.
-Tak naprawdę, też zakochałam się w nim, ale naprawdę nie jak w gwieździe, ale w normalnym, spontanicznym Justinie Bieberze. Kocham go z dnia na dzień coraz bardziej.-odpowiedziałam
-Cieszę się i mam nadzieję, że wyjdzie coś z tego więcej a tymczasem odpoczywaj sobie, zaraz wróci Justin, bo poszedł posprzątać po kolacji. Dobranoc. Moja mama pożegnała się z Valentiną, a ja szybko wróciłem do łazienki, po czym udawałem, że właśnie z niej wychodzę. Na korytarzu minałem się z mamą, która puściła mi oczko. Nie za bardzo zwróciłem na nią uwagę. Moje myśli zaprzątały teraz słowa Van, która powiedziała, że mnie KOCHA, TAK! KOCHA MNIE! Nie mogę tego zmarnować. Wróciłem do sypialni i poszedłem wziąć prysznic, po czym położyłem się obok dziewczyny, która już spała. Jednak mi nie było pisane, żebym szybko usnął. Zaczęłem obmyślać mój plan...
____________________________________________
No i jest! Przepraszam, że nie dodałam wcześniej, ale cały weekend byłam w pracy, a dzisiaj odsypiałam do późnych godziny porannych moje balety. Dziękuję, że ktoś czyta mojego bloga i polecajcie go jeśli możecie.
Dziękuję już za ponad 1500 odwiedzin, mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie ich coraz więcej. Jeszcze raz dziękuję no i do kolejnej notki ;)
Super rozdział nie moge się doczekać kiedy będzie nn możesz dodawać kiedy będziesz miała czas poczekamy i nie musisz przepraszać :********** <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńAwwwww boskie!!! Naprawdę z Alex'em jesteśmy pod wielkim wrażeniem.Obojgu nam się bardzo podobał i strasznie wciągnął.Życzymy weny do następnego rozdziału i nie możemy się doczekać ;)
OdpowiedzUsuńZajebisty! :D :*
Jakie słodkie.! :3 Nie mogę się doczekać kolejnego. *o*
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna że to piszesz i z niecierpliwością czekamy na następny
OdpowiedzUsuń;) @Jamieesy
Słodziaszne *.* Czekam na NN ! <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam z góry, że dzisiaj nie ma rozdziału, ale nie mam zupełnie czasu. Jak ogarnę go chodź trochę to od razu dodaję nowy rozdział . ;) Przepraszam raz jeszcze i dziękuję za wyrozumiałość .
OdpowiedzUsuń