-Za co mi dziękujesz?-zapytałam
-No za to, że się zgodziłaś mimo, że zaplanowałem to za twoimi plecami. Przepraszam.-powiedział Justin
-Nie ma za co. Mam nadzieję, że ten filmik z wywiadu nie będzie bardzo sławny w sieci. Nie chce mieć do czynienia ze sławą. Najważniejsze jest i tak to, żeby nie wyszło na jaw, że jestem z Tobą w trasie i że znamy się nie tylko z dwóch koncertów.-odpowiedziałam serio
-No nie ma sprawy, o twoją prywatność będą dbać też chłopaki, jakby coś. A właśnie, jak zadała Ci to pytanie o tym koncercie, to zacząłem się bać. Ale jesteś mądra i wybrnęłaś z tego jakoś.
-Aww.-ziewnęłam
-Widzę, że zmęczona dzisiejszym dniem. Chodź kładziemy się spać.-powiedział chłopak
-No okej. Dobranoc- uśmiechnęłam się i wskoczyłam pod kołdrę przykrywając się po uszy. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc wywnioskowałam, że Justin już odleciał. Zamknęłam oczy i również odpłynęłam do krainy Morfeusza.
*Oczami Pattie*
Siedzimy i gadamy, a młodzi już śpią. No fakt, nie dziwię się, w końcu zmęczeni są. Dzieciaki jeszcze biegały i coś mi się wydawało, że nie za szybko pozwolą nam iść spać.
-Pat, Tobie też się wydaje, że oni stworzą kiedyś idealną parę?-zapytał mnie Jeremy
-Szczerze? Wydaje mi się, że nastapi to szybciej niż nam się wydaje. Narazie są na etapie przyjaciół, ale gdy widzę jak się dogadują to jestem dumna z tego, że Justin może mieć kogoś takiego przy swoim boku.
-Co myślisz o Valentinie? Ja jej długo nie znam, bynajmniej krócej niż ty, opowiedz coś więcej o niej.
-Valentina, no o tym wypadku już słyszałeś, ale co jeszcze o niej. Bardzo miła, odpowiedzialna dziewczyna. Nawet po tej sprawie z nogą następnego dnia przyszła do pracy, jeszcze wtedy nas nie znała. Ale zaraz pierwszego dnia, w którym przyszła po zdarzeniu do pracy poznała Justina, ale nie zareagowała jak fanka, tylko jak normalna osoba. Lubię ją i to nawet bardzo.
-Aha. No ja ją jeszcze muszę dobrze poznać. Ale z czasem wszystko przyjdzie.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, kiedy Jaxon i Jazmyn nagle się uciszyli. Zaskoczona byłam tym, że nagle zrobiło się tak cicho, więc poszłam do ich sypialni. Padli trupem na łóżko i słodko chrapali. Widać, że się wyszaleli.
*Oczami Valentiny*
Obudziłam się rano. Przeciągnęłam się i zobaczyłam, że nie ma już Justina. Spojrzałam na zegarek była już 12:30. O kurcze, ładne mi rano. Przypomniałam sobie, że Justin miał wywiad na 12. Postanowiłam, że nie będę tam szła, tylko posprzątam co nie co . Najpierw ubrałam się i wykąpałam. Posprzątałam nasz pokój, i reszte pomieszczeń, oprócz sypialni innych mieszkańców, bo nie chciałam łamać ich prywatności. Zajęło mi to niespełna 45 minut. Wpadłam na pomysł zrobienia polskiego dania na obiad, a mianowicie pierogów. Miałam dobre 2 godziny jeszcze wolnego, bo Justin będzie pewnie jeszcze rozdawał autografy. Zabrałam się do wykonania przysmaku. Zrobiłam farsz, potem ulepiłam ciasto i wzięłam się za lepienie. Wstawiłam wodę i jedne się gotowały, a drugie powoli przygotowywałam. Po półtorej godzinie skończyłam. Posprzątałam ten cały bajzer, który zrobiłam. Spojrzałam na zegarek była już 15. Usiadłam przed telewizorem i oglądałam jakiś magazyn. Trochę był nudny, ale nie miałam nic innego do roboty. Niebawiem miał wrócić Justin. O wilku mowa, gdy sobie o tym pomyślałam, zaczęli przybywać wszyscy.
-O dzień dobry śpiochu.-rzucił Justin i się do mnie przytulił
-Nie mogłeś mnie obudzić?-zapytałam
-Nie chciałem, tak słodko spałaś.-odpowiedział
-Dobrze, już sie nie gniewam. Jesteście pewnie głodni. Zrobiłam obiad.-powiedziałam i udałam się do kuchni
-A co zrobiłaś dobrego?-zapytał Justin
-Taką polską specjalność jaką są pierogi.-odpowiedziałam
-O, spróbuję czegoś nowego.-ucieszył się brunet
-Zapraszam na obiad-krzyknęłam na cały autobus
Momentalnie przyszło 9 osób, które były na maksa głodne. Nałożyłam każdemu na talerz i dosiadłam się do stołu. Nikt nie rozmawiał, bo kazdy zajął się konsumcją.
-Naprawdę. Rewelacyjne. Skąd znasz takie przepisy?-zapytał Kenny
-Jestem pół Polką, mieszkałam tam 12 lat. Zresztą nauczyła mnie tego babcia, bo jak zawsze do niej jechałam, to jadłam tylko pierogi, bo mi tylko to smakowało.
-No i talent odziedziczyłaś zdecydowanie po niej.-dodał
-Dokładnie.-powiedzieli churem.
Po obiedzie posprzątała Pattie, tym razem się uparla. Ja poszłam do pokoju, a za mną przyszedł Justin.
-Co dzisiaj robimy?-zapytał
-Szczerze, nie mam pomysłu. A ty coś wymyślisz?-odpowiedziałam
-Ehmm..yyy...brak koncepcji.-uśmiechnął się i w tym momencie do pokoju wleciały dzieciaki
-Ceśc-powiedzieli równocześnie
-Hej szkraby-powiedział Justin
Dzieciaki weszły na łóżko, Jazmyn usiadła obok mnie , a Jaxon obok Justina. Chwilę tak siedzieliśmy, gdy Justin zaproponował, że pójdziemy do jakiegoś parku rozrywki, wymęczymy brzdąców i dzień minie nam lepiej. Z miłą chęcia się zgodziłam, ale do najbliższego było jeszcze 30 minut drogi, więc powygłupialiśmy się z nimi w pokoju. Justin był konikiem i woził Jaxona a ja bawiłam się lalkami z Jazzy. Czas minął bardzo szybko, w pewnym momencie był obiecany postój koło luna parku. Nie był to wprawdzie Disneyland, ale było ładnie tutaj. Założyłam Jazzy kurtkę, a Justin Jaxonowi koszulę. Mielismy godzinę na własne przyjemności. Udaliśmy się najpierw na koniki, bardzo spodobało się to dziewczynce. Jaxon z Jussem poszli na samochody, jak to chłopaki. Po ok 30 minutach przyszła Pattie i zabrała dzieciaki ze sobą. My z Justinem zostaliśmy sami.
-No to gdzie idziemy?-zapytał chłopak
-Nie mam zielonego pojęcia tu jest tyle fajnych karuzel, ale mam ochotę na trochę adrenaliny i czegoś szybkiego.
-Chodźmy tam.-wskazał palcem na pociąg jeżdżacy po elipsie, który w pewnym momencie zatrzymywał się na górze i tak chwilę siedziało się do góry nogami.
-Aha, podoba mi się.-pociągnęłam go za rękę
Nagle zza naszych pleców usłyszeliśmy krzyk. O matko ! Ty jesteś Justin Bieber. Jejciu ludzie, Juss... W tym momencie podbiegł do niej Kenny i poprosił, aby była cicho , a ramach tego dostanie autograf i zdjęcie z Biebsem. Dziewczyna ustala na ta propozycję i potem poszła dalej. Jakby się dowiedział ktoś więcej, to byśmy musieli stąd spadać. Wsiedliśmy do karuzeli i szczerze było naprawdę zajebiście. Potem poszliśmy jeszcze na jakieś inne urządzenia, też fajne. Gdy nadeszła godzina powrotu wróciliśmy do pojazdu i kontynuowaliśmy podróż.
-Za 3 godziny będziemy we Francji, tam mamy hotel i spędziemy tam 3 dni.-powiedział Biebs krzycząc z łazienki.
-Aha, to fajnie. Zawsze chciałam zwiedzić miasto miłości. Mam nadzieję, że będzie fajnie. -odpowiedziałam
Położyliśmy się na łóżku i mi się przysnęło. Poczułam jak brunet przytula się do mnie, ale byłam trochę zmęczona i nie miałam siły go odepchnąć. A po za tym miałam uczycie poczucia takiego bezpieczeństwa i ten jego zapach. Przy tych rozmyśleniach usnęłam.
*3 godziny później*
-Valentina, Valentina obudź się. Jesteśmy już na miejscu.-szeptał mi do ucha brunet.
-No okej, już wstaję.-spojrzałam na zegarek było już po 12, narzuciłam bluzę na siebie, tak jak reszta ekipy, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do podręcznej torby, bo bez sensu było przenosić siedem walizek na 4 dni. Jeremy powiedział, że weźmie moją torbę, a ja wzięłam Jazzy, która słodko spała. Była lekka jak piórko. Mimo tego że chciałam zrobić to delikatnie ona obudziła się.
-Jus jestesmy ?-zapytała
-Tak skarbie, ale śpij, zaraz zaniosę Cię do pokoju.
-Ja chcę mieć pokój z Tobą-powiedziała
-No dobrze, zrobimy co się da. Okej?-powiedziałam a ona deliatnie przymkneła powieki i wróciła do porzedniej czynności.
Powiedziałam o tym Pattie, ona się uśmiechnęła.
-No dobrze, zamienimy dwa pokoje. Ty miałaś mieć z Justinem, ale pomieszamy i on będzie z Jaconem a ty z Jazzy. Dobrze?-zapytała kobieta
-Nie ma sprawy. -Uśmiechnęłam się
Po chwili przydzielono nas do pokoju, położyłam małą na łóżku i szczerze nie chciało mi się spać. Nagle usłyszałam pukanie na balkonie. Przestraszyłam się, ale odsłoniłam rolety i kogo zobaczyłam oczywiście Justina.
-Hejka, co robisz? Bo mi się nie chce spać.-powiedział i wszedł do pokoju.
-A no mi też tak jakoś, mała śpi, a jak Jaxon?-zapytałam
-Też, chodźmy na balkon, widać stąd piękną panoramę Paryża.-powiedział
Zgodziłam się, drzwi zostawiłam uchylone, aby jak Jazzy się obudzi to, żeby nie płakała. Wiatr owiewał moje poliki, powietrze było delikatne i rzeźkie. Usiedliśmy na fotelach i zebrało mi się na rozmyślania. Justina znam już dwa miesiące, jutro moi równieśnicy zaczynają rok szkolny, a ja jestem tą szczęściarą, której się upiecze i będzie uczyć się prywatnie. Sama nie wiem co czuję do Justina, przecież jestem Belieber, zakochana fanka po uczy, ale z drugie strony jestem jego przyjaciółką. Zbyt krótko się znamy, żeby coś o tym swierdzić. A może za długo zwlekamy, żeby powiedzieć o tym światu. Ten pocałunek wtedy na imprezie, sama nie wiem co o nim myśleć, niby po alkoholu ale może on coś do mnie czuje. Tysiące mysli biło się w mojej głowie, pełno problemów i zagadek, które nie miały rozwiązania. Nawet nie pamiętam, kiedy odpłynęłam.
*Oczami Justina*
Siedzieliśmy i podziwialiśmy panoramę Paryża. Było już dość późno, ale całe oświetlenie miasta nadawało tej chwili uroku. Z daleka widoczna Wieża Eiffla, symbol miłości, bynajmniej dla mnie. Właśnie. Miłość. Co ja czuję do Valentiny? To jest pytanie na dziś, znamy się dwa miesiące już a ja od samego początku żywiłem do niej coś więcej, nawet kiedy nic jeszcze do mnie nie wypowiedziała słowa, w mojej głowie wyobraziłem sobie ją jako Panią Bieber. Świetnie dogaduje się z moimi rodzicami, dziadkami i rodzeństem. Każdy w ekipie darzy ją sympatią i lubią ją, bo jest taka spontaniczna. Dlaczego to musi być takie skomplikowane? Spojrzałem na dziewczynę, słodko spała. Wziąłem ją na ręcę i zniosłem do łóżka przykrywając koładrą, aby nie zmarzła, mimo, że było ciepło. Zamknąłem balkon i wyszedłem przez drzwi. Weszłem do mojego pokoju, który był zaraz obok i ułożyłem się wygodnie koło Jaxona. Po kilku chwilach odpłynałem do krainy Morfeusza.
__________________________________
No i jest kolejny rozdział. Niestety nie mam zbyt dobrej wiadomości. Rozdział prawdopodobnie pojawi się dopiero w piątek lub sobotę. No przykro mi też, ale szkoła wzywa. Mnóstwo sprawdzianów i kartkówek, masakra. Daaajcie mi wakacje. Święta, święta i po świętach i niestety 3 kg więcej, masakra. Od jutra, znowu dieta białkowa. Bo moje odchudzanie musi trwać. Ciao ;* Do napisania Słońca, dziękuję za wszystko <3
Super rozdział <3 nie moge sie doczekac nn chyba nie wytrzymam do piątku haha :-D
OdpowiedzUsuńŚwietny . Z niecierpliwością czekam na NN . Może wytrzymam te kilka dni bez rozdziału ^-^
OdpowiedzUsuńOjeju *.*
OdpowiedzUsuńTo takie fkrhdbeshshbedcodj <3
Cudny *-*
OdpowiedzUsuńAwwwww.... *-* Ahhh boski *-* naprawdę brak mi słów uznania :* Niecierpliwie czekam na NN razem z Alex'em ;D
OdpowiedzUsuń