Zaskoczenie, które odebrało mi mowę i reakcję na wszystkie bodźce kierowane do mnie. Stałam i patrzyłam się w jeden punkt nie reagując na nic. W pewnym momencie do domu wszedł Henry.
-O cholera- gdy zobaczył, że w kuchni znajduje się Justin nie wiedział, co ma powiedzieć.
W pewnym momencie ocknęłam się i zdezorientowana spojrzałam się na Henry`ego
-To ty wiedziałeś, że jest to dom Justina Biebera?
Mężczyzna przytaknął głową, a ja pokiwała z dezaprobatą.
-Ale poczekaj wyjaśnimy Ci z Justinem o co chodzi. Nie gniewaj się.
-Chcesz coś do picia?-wypalił Justin
O Boże, sam Justin Bieber proponuje mi coś do picia.
-Oczywiście, poprosze wody.
Zaprosili mnie do salonu i kazali usiąść na sofie. Patrzyłam się raz na Henry`ego a raz na Justina, oni popatrzyli się na siebie i brązowooki rozpoczął swój monolog.
-Wiem, przepraszamy, że nic nie wiedziałaś. Ale miałaś się nie dowiedzieć, że to moja posiadłość, przez jak najdłuższy czas, bo nie chce, żeby paparazzi wiedzieli o tym miejscu, bo już kompletnie nie będę miał życia na Ziemi. Henry mieszka tutaj i zajmował się domem,ale jest już starszy i pomyślałem o pomocy. Wtedy moja mama zadzwoniła w odpowiedzi na twoje ogłoszenie, ale zanim zadzwoniła to ją poprosiłem o jakąś ściemę. Bałem się o moją prywatność i bezpieczeństwo.
-Ale myślałeś, że jestem jakąś psychofanką albo coś w tym stylu?- spojrzałam odstawiając szklankę z napojem.
-Tak. Nie znałem Cię i dlatego wolałem być ostrożniejszy. Niestety moja trasa miała się zakończyć za ok miesiąc, ale młodzież i większość fanów wyjeżdża na wakacje, co powoduje małą sprzedaż biletów i trasa została zawieszona do września. Wracając do głównego temtu naszej rozmowy. Chciałem, aby ktoś pomagał tutaj Henry`emu a jednocześnie dotrzymywał mu codziennie towarzystwa. Ja wyjechałem, a Henry wykonywał, to co mu zleciłem. Dlatego wiedziałaś, że mieszka tu małżeństwo, które wyjechało w spotkaniach biznesowych.
Patrząc na niego nie czułam bólu, a nogi wręcz miałam jak z galarety. Jestem ogromną fanką JB , ale przecież nie zachowam się jak idiotka. I tak dobrze, że jak go w kuchni zobaczyłam to nie zaczęłam się drzeć. Słuchałam jego słów i tak naprawdę się nie gniewałam, bo gdybym ja miała identyczną sytuację, chyba bym postąpiła tak samo. Gdy Justin skończył, ja wstałam.
-Tak w ogóle to się nie przedstawiłam . Nazywam się Valentina Nelson i mam 17 lat. Pochodzę ogólnie z Polski , ale tutaj przeprowadziłam się 5 lat temu.
-Miło mi Cię poznać, jestem Justin i mam 19 lat.
-Miło mi również. Ale przecież jestem Belieber od 4 lat i wiem o Tobie chyba wszystko.
Juju obdarzył mnie szczerym uśmiechem, bynajmniej tak wywnioskowałam.
-No nic, ja będę już uciekać, bo mamy 20, o matko już 20. Ja przepraszam, że tak się zasiedziałam.
-Valentino, czy możemy jeszcze chwilkę porozmawiać o tym, co wydarzyło się podczas twojej pracy wczoraj?
-Przepraszam ,ale jestem już zmęczona, czy możemy na przykład jutro?
-No dobrze, to do zobaczenia.
Justin podszedł i mnie przytulił, a mi serce podskoczyło do gardła.Jego zapach wprowadził mnie w osłabienie. Henry wziął mój bagaż, a Justin pomógł mi zejść ze schodów, a że było już ciemno mógł wyjśc bez nakrycia głowy.. Ja cała się trzęsłam, nie mogłam uwierzyć, że jestem koło największej gwiazdy showbiznesu.Gdy Henry wiózł mnie do domu nawiązaliśmy krótką rozmowę.
-Ja panienkę przepraszam. To nie miało być tak, ale Justin tak sobie zażyczył.
-Ależ Henry, nie wygłupiaj się. Ja jakbym miała taką systuację z pewnością bym tak samo zrobiła.
-Nie gniewa się panienka?
-No naprawdę, nie ma o czym mówić. Zachowam tajemnicę, proszę się nie martwić i jutro jak zawsze 10:30 , dobrze?
-Ależ jesteś uparta, nie chcesz ni dnia odpoczynku.
-Nie i koniec, jeszcze mam dużo sprzątania.
Pożegnałam się z mężczyzną i poszłam do swojego domu. Dzień pełen wrażeń, poznałam mojego idola. Jejku, niesamowity dzień, który zapamiętam do końca życia normalnie. Od razu wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i odwiedziłam różne portale plotkarskie. Pisali o tym, że Justin przerwał trasę i że nie wiadomo, gdzie jest obecnie. Napisali, że jest na Hawajach no i weź tu wierz plotkom, pewnie gdyby nie to, że go dzisiaj poznałam to bym uwierzyła. Zmarnowana poszłam spać.
*Oczami Justina*
Ale się wkopałem. I po co ja tam schodziłem, ale Valentina wydaje się być fajną osobą. Spodobała mi się. NIE! BIEBER! NIE! Skarciłem się w myślach, przecież widziałem ją pierwszy raz w życiu. Dokończyłem to, co zacząłem robić w kuchni, kiedy zeszła moja mama.
-Cześć synku, czy ta dziewczyna już poszła, jesteśmy "bezpieczni"?
-No tak , poszła. Ale...poznała mnie.
-Co?! Jak to? Kiedy, gdzie? Weszła na górę?
-Nie, właśnie to moja wina. Byłem pewien, że ona już wyszła, bo było już po szóstej, kiedy byłem w kuchni, ona wyszła ze swojego pomieszczenia i myślała, że w kuchni jest Henry i weszła. No i tak wszystko wyszło na jaw. Ale obiecała Henry`emu, że zachowa to w tajemnicy, Wydaje się być miła i przyjazna. Bynajmniej miałem takie wrażenie, kiedy z nią rozmawiałem.
-O czym rozmawialiście?
-No o wszystkim, wytłumaczyłem jej to, dlaczego nie wiedziała, że to mój dom. I powiedziałem jej, że to ty dzwoniłaś z ogłoszenia i takie tam. Tylko już była zmęczona i nie chciała za bardzo rozmawiać o wypadku.
Więc jutro z rana jak na 11 przyjedzie to porozmawiamy.
-Oj synku.
Popatrzyła na mnie z pogardą i poszła do siebie. Zabrałem szklankę z sokiem pomarańczowym i poszedłem do siebie na górę. Poodpisywałem trochę na maile fanów i zaczął łapać mnie sen, więc wyłączyłem laptopa i poszedłem spać. Nie wiem dlaczego, ale Valentina cały czas siedziała w mojej głowie. Po 20 minutach usnąłem.
*Oczami Valentiny*
Następnego dnia obudziłam się już o 8. Słońce przywitało moją twarz soczystymi promieniami, które wpadały do mojego pokoju przez okno. Zapowiadał się piękny dzień. Odsłoniłam rolety do końca i wybrałam strój, po czym udałam się do łazienki w celu wykonania porannej toalety. Dzisiaj chciałam wyglądać lepiej, nie wiem dlaczego. Może świadomość o tym, że pracuję u Justina Biebera kazała mi lepiej wyglądać. Od wczoraj siedział mi w głowie i myślałam tylko o nim. Nawet mi się przyśnił. Ale o czym ja myślę, przecież on nigdy nie umówi się ze mną. Po pierwsze nie jestem gwiazdą, po drugie nie mam wygladu odpowiedniego dla dziewczyny takiego gwiazdora a po trzecie to Justin Bieber, wątpie,żeby umówił się ze sprzątaczką. Gdy się ogarnęłam udałam się na dół zjeść śniadanie. Potem siedziałam przed telewizorem, jescze mam półtora tygodnia do zdjęcia szwów. Już tym się powoli męczę. Ale cóż, czas do 10:30 zleciał mi bardzo szybko. Kiedy przyjechał Henry zabrałam torbę i udałam się do samochodu, po 15 minutach byłam już w pracy.
-Dzień dobry.-uśmiechnęłam się na wejściu. Akurat Justin i Pattie jedli śniadanie .
-Smacznego.
Równocześnie przywitali się ze mną i podziękowali. Ja udałam się do swojego pokoiku i przebrałam się. Chodzenie o kulach zajmowało mi dwa razy więcej czasu, więc przez najbliższy tydzień wykonywałam pracę na siedząco. Przebrana i gotowa postanowiłam najpierwsz posprzątać po śniadaniu i włączyć zmywarkę. Zebranie talerzy ze stołu, gdy ma się kule nie jest zbyt łatwe. Gimnastykowałam się z tym chwilkę, kiedy do kuchni wszedł Justin.
-Valentina, miałaś siedzieć ! Ja bym to posprzątał.
-Ale ja tu pracuje i nie mogę siedzieć . Zaraz pójdę robić coś innego, ale najpierw muszę tutaj posprzątać.
-Zmykaj do lżejszej pracy a ja to ogarnę.
Chłopak uśmiechnął się i zaczął sprzątać. Uśmiechem odpowiedział i poszłam na dół prasować.
-Dzień dobry raz jeszcze.
Do pomieszczenie weszła Pattie i Justin.
-Przepraszam, że przeszkadzamy, ale jest pilna sprawa niezwłocznie do omówienia.
-Tak , słucham?
-Chodzi o wypadek...
-Ale to nic specjalnego, tylko sobie rozcięłam trochę nogę , naprawdę nic się nie stało.
-Ładne mi trochę jak masz 26 szwów na trzech palcach.
Niechętnie się uśmiechnęłam.
-Więc w ramach rekompensaty, mimo, że nie masz podpisanej z nami umowy w świetle prawa, ale ja się czuję do tego zobowiązana, myślę, że Justin też i chciałabym wypłacić ci odszkodowanie.
-Ale naprawdę, nie trzeba. Już i tak otrzymuję bardzo wysoką wypłatę do tego Henry jeździ i mnie zawozi i przywozi, to naprawdę jest już wystarczająco. Po za tym ten wypadek to moje gapiostwo ,a nie pani albo Justina.
-Dziewczyno, nie gadaj tyle. Proszę.
Chłopak podał mi czek , gdy zobaczyłam sumę włosy mi na głowie się zjeżyły.
-Ale ja nie mogę tego przyjąć, to jest za dużo...
-Nie marudź, tylko bierz.
-Ale Justin, przecież to 50 tys. dol. To jest za dużo.
Chwilkę jeszcze "kłóciłam" się z Justinem i jego mamą, ale oni byli nie ugięci i kazali mi zabrać czek. Nie chętnie go zabrałam, prasowałam dalej. Czas mijał mi nieubłagalnie szybko. Nim się obejrzałam była już 17. Powoli zaczęłam kończyć i sprzątać. Poukładałam cześć pościeli na dole, tam gdzie jej miejsce, a ubrania postanowiłam roznieść po pokojach i schować do garderób. Gdy wchodziłam z tym wszystkim na górę, moje próby zauważył Justin.
-Valentina, ja dałbym sobie radę z tym. Słuchaj, masz tydzień wolnego i nie ma mowy. Masz mi się tu wyleczyć. Bo mi się serce kraja, jak tak się męczysz z tymi kulami i z tą nogą zabandażowaną. Wracasz dopiero jak się poczujesz lepiej. I nie ma żadnego ale...
Chłopak serio wyglądał na zdenerowanego, ale jednocześnie miałam wrażenie, że sie o mnie troszczy.
-No dobrze, niech już będzie. Henry dzisiaj skończył wcześniej , to ja pojadę autobusem. Było wpół do szóstej. Czy mogę już wyjść, bo mam autobus za 5 minut.
-Żadnego autobusu, ja Cię odwiozę.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale...Jedziesz ze mną i koniec.
Ależ on jest uparty. Nie da mu się przemówić do rozumu. Ale widać, że troszczy się o swoich Beliebers. Mam nadzieję, że tak samo miły jest na koncertach. Zawołał mnie do garażu, skąd wyjechał autem, którego nigdy nie widziałam. Założył dla bezpieczeństwa kaptur i usiadł z kółkiem, a mnie zaprosił na miejsce pasażera.
-Jedziemy tym autem, żeby mnie paparazzi nie poznali.
-No rozumiem.
Po piętnastu minutach byliśmy u mnie.
-Dziękuję.Z wszystko ;)
Spojrzałam się na niego. Chłopak powtórzył jeszcze raz, że mam się wyleżeć i wypocząć i że nie chce mnie widzieć jutro w pracy. Uśmiechnął się ciepło i na pożegnanie mnie przytulił. Wysiadłam i udałam się do domu. Odkluczyłam drzwi i poszłam do salonu, usnęłam przed telewizorem.
______________________________________________________________
Nie ma jakiegoś specjalnego zakończenia, ale jest rozdział, który odziwo mi się podoba. Mam nadzieję, że Wam też. Co do komentarza, że zachowuję się jak Elwira, bo nie dodaję tak często notek mówię, że też mam swoje życie i nie mogę codzinnie pisać , zresztą tak jak każdy i nie powinniście mieć do mnie i do niej pretencji.Inne dziewczyny też tak często nie dodają notek ;) Mam w szkole 23 przedmioty i teraz mnie sporo nie było więc mam sporo zaległości. Mam nadzieję, że się z tego jakoś wygrzebę, a tym razem do nastepnej notki. Postaram się jutro, bo piątek będzie więc powinnam dodać, ale nie wiem , zalezy cczy wszystko nadrobie do 19 ;) No to całuski ;*
Jejku ale słodko *_*
OdpowiedzUsuń