Obudziłam się następnego dnia z drobnym kacem. No ale musiałam iść do pracy. Zerknęłam na zegarek. Była 7. Poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic, który w mgnieniu oka postawił mnie na nogi. Poczułam pieczenie w miejscu intymny, ale niedługo miałam dostać miesiączkę, więc uznałam to za jego objaw. Ubrałam się w ciuchy "do wyjścia", a mianowicie niebieskie rurki i do tego kremową, luźną koszulkę. Na nogi narzuciłam kremowe baleriny. Do torby spakowałam ubrania do pracy i poszłam zjeść śniadanie. Kolejny dzień samotności, rodziców nie ma i tak jakoś inaczej. Ale sama takie wakacje sobie wybrałam, więc nie ma co narzekać. Po skonsumowaniu śniadania popatrzyłam trochę w telewizję, gdy tak siedziałam przyjechał Henry. Uśmiechnięta pobiegłam do samochodu i kilka minut później rozpoczęłam pracę.
*Tydzień później*
Każdy dzień zaczynał i kończył się tak samo. Dom, praca, dom. Nie wychodziłam z przyjaciółmi , bo źle się czułam. Dzisiaj mamy wtorek, jak zwykle wstałam i powtórzyłam rutynę. Pierwszy tydzień wakacji śmignał równo. Ale zarobiłam sporą sumkę pieniędzy, ci gospodarze są serio dziani, nie dość , że codziennie przyjeżdża po mnie Henry to dniówki są naprawdę wysokie.O 10:30 jak zawsze pod bramą był Henry. Zawiózł mnie na posiadłość, dzisiaj postanowiłam porobić coś na podwórku. Uwielbiam pracę w ogrodzie. Przesadzę jakieś kwiatki, podleję je nawozem. Kocham takie prace porządkowe. Henry nie chciał mi pozwolić, ale jak mu powiedziałam , że jestem mistrzynią w dbaniu o ogród to się zgodził. Oczywiście nie byłam mistrzynią, ale wiem co z czym się jje. Zabrałam się do pracy, słońce świeciło, więc ubrałam tylko stanik, aby się trochę opalić. Nic z tej posiadłości nie widać, a Henry poszedł do siebie.
*Oczami Henry`ego*
Ta dziewczyna jest niesamowita. Oglądałem posiadłość przez kamery i nie mogłem się nadziwić z jaką pasją ona tak sobie pracuje. Młoda dziewczyna, a nie szkoda jej wakacji. Nagle zadzwonił telefon, zobaczyłem na wyświetlaczu, że dzwoni pan Bieber. Upewniłem się, że Valentina pracuje sobie na ogrodzie i odebrałem.
-Dzień Dobry- powiedziałem i nie udawałem ździwienia, bo nigdy Justin bez powodu nie dzwonił
-Cześć Henry, jednak trasa się skróci o trzy tygodnie i na wakacje wracam do domu, kontynuacja będzie od września.-powiedział
-No dobrze, panie Bieber. Czy oznacza to, że mam pozbyć sie już Valentiny?
-Nie , niech sobie pracuje, będziemy się mijać. Po prostu jakos damy radę, przecież nie zwolnisz jej po tygodniu, bo co jej powiesz , że Bieber wraca?-powiedział do słuchawki
-No dobrze, to kiedy pan wraca?
-Jutro z samego rana, zaparkujemy tourbusy na placu u Chrisa Browna, okej ?
-No dobrze, to czekam . Dowidzenia
-Dowidzenia.
*Oczami Valentiny*
Pogoda była naprawdę rewelacyjna. Ładnie przystrzygłam żywopłot i wypieliłam wszystkie kląby, bez pytania Henry`ego wzięłam kosiarkę i zaczęłam kosić trawę. W pewnym momencie pojechałam trochę za daleko i najechałam sobię nią na stopę. Poczułam przeszywający ból po całym ciele. Gdy odstapiłam od sprzętu zobaczyłam, że cała stopa krwawi i mam rozcięte trzy palce. Nagle podbiegł do mnie Henry, gdy zobaczył to , co się stało szybko zadzwonił po pogotowie. Służby ratunkowe przyjechały w bardzo szybki tempie. W szpitalu założyli mi szwy i powiedzili , żeby nie przemęczać się w najbliższym tygodniu. Oczywiście Henry czekał na rozwiązanie całej sprawy. Gdy lekarze wypuscili mnie do domu , mężczyzna zawiózł mnie pod samą furtkę. W samochodzie chwilke rozmawialiśmy.
-Valentina, dziecko , coś ty najlepszego zrobiła? Wiesz jak ja się bałem, gdy na zabiegowym byłaś.
-Nic strasznego się nie stało. Chodzić mogę, nie umrę. Po prostu wypadek przy pracy. Czuję się dobrze. Jutro na 10:30 mogę przyjść.
-Ależ nie ma mowy, masz przynajmniej tydzień wolnego. Żadnej pracy.
-Ale ja i tak nie mam co robić.Rodziców nie ma , znajomi tez wyjechali, a tak żeby się nie przemęczać to poprauje , to jest lekka praca. A koszenie dokończę, jak wyzdrowieje mojakończyna.
-Moja droga, koszenie dokończę ja ,a ty jak tak bardzo chcesz, to możesz przyjść, ale naprawdę nie będziesz się przemęczać! Powinienem zadzwonić teraz do twoich rodziców.
-Proszę, nie! Już mają swoje sprawy na głowie. Jeszcze ja im dojde, to już w ogólne nie będą mogli spać.
-No dobrze, a co do koszenia to jak jutro sobie przyjdziesz, to będziesz działać przy czymś naprawdę mało wyczerpującym, a koszenie dokończę ja.
-Przepraszam- powiedziałam
-Za co?
-No za to, że musi pan wykonywać moje obowiązki.
-Żaden problem. Wiesz jak mi się przy tych kamerach nudzi?.
-Rozumiem, no dobrze jesteśmy już. Dziekuję, za podrzucenie do domu i jutro o 10:30 ja zawsze.- uśmiechnęłam się ciepło do mężczyzny.
-No dobrze, ale ty jesteś uparta. Wiesz, że dostaniesz odszkodowanie, za ten wypadek. Dzisiaj, jak tylko dojadę to zadzwonie do właścicieli.
Uśmiechnęłam się do Henrego i poszłam o kulach do domu. Tam jak zwykle pustka. Miałam dużo siedzieć, więc okupowałam na przemian lapka i kompa. Gdy zrobiło się ciemno udałam się do łaznieki, wykąpałam się i ubrałam w piżamę. Usnęłam jakoś o 22.
*Rano*
Wstałam o 9:30, znaczy zerwałam się z łóżka, bo z lekka zaspałam. Niestety przez tą wczorajszą sytuację moje tempo był żółwie. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w jakieś żółte rurki, założyłam klapki, tak żeby palce były odkryte i nie dociskało mi nic do rany i pomarańczową, szeroką bokserkę. Zeszłam powoli na śniadanie i skonsumowałam płatki na mleku. Nim się obejrzałam była 10:20. Zaczęłam się ubierać i wypatrywac Henry`ego.
*Oczami Henry`ego*
Justin wiedział juz o zaistaniałej sytuacji, ale no nie mógł nic zrobić, bo ta dziewczyna nie mogła się dowiedzieć, że to jego posiadłość. Przyjechał dzisiaj o 8. Ja już nie spałem. Wniósł torby i poszedł wykonać poranną toaletę i poszedł spać. Ja w tym czasie, gdy chłopak odpoczywał pojechałem po Valentinę. Mam nadzieję, że nie spotkają się dzisiaj z Bieberem, bo by było dopiero.
*Oczami Valentiny*
Henry przyjechał jak zwykle punktualnie o 10:30. Wolnym krokiem poszłam do samochodu, mężczyzna wziął moją torbę. Widać, że mu nie podobał się mój pomysł, ale chciałam sobie dobre zdanie u gospodarzy wyrobić. Gdy dojechaliśmy przebrałam się w luźne ubranie i udałam się na dół do prasowalni. Postawiłam sobie krzesło i prasowałam pościel, która kilka dni wcześniej zmieniłam. Zobaczyłam torby, które stały jedna na drugiej. Chciałam je sprzątnąć, moje zdziwienie było ogromne gdy one wszystkie był pełne i co najgorsze w niej znajdowały się brudne ubrania, bo troszkę śmierdziało. Wzięłam się za włączanie prania po kolei. Dobrze, że były 3 pralki. Czas leciał mi nieubłagalnie szybko. Siedziałam sobie i wykonywałam delikatną robotę.
*Oczami Justina*
Obudziłem się, było po 13. Usłyszałem za oknem odgłosy kosiarki, w bokserkach wyszedłem na balkon po cichu, by myślałem, że na podwórku będzie ta dziewczyna, ale to był Henry. Założyłem dresy i zeszłem na dół, oczywiście ostrożnie i z czujnością, żeby się na nią nie napotkać, wyszedłem na schody, żeby zawołać Henry`ego.
-Słuchaj, gdzie jest Valentina?-zapytałem
-Na dole, właśnie zapomniałem do pana zadzwonić..
-Mów mi po prostu Justin, bo tak to za długo schodzi i staro się czuję, a mam dopiero 19 lat...
-Dobrze, zapomniałem poinformować Cię, że wczoraj miał miejsce wypadek.
Spojrzałem na niego zszokowany.
-Ale jaki?
-Valentina najechała sobie na palce prawej stopy kosiarką i poprzecinała je ostrzem.
-Cooo? I jest dzisiaj w pracy?
-No tak, była bardzo uparta, powiedziała, że przyjdzie ale będzie lekko pracować.
-Kurczę, musze jej wypłacić odszkodowanie.
Nasza rozmowa biegła dalej, kiedy wstała moja mama. Opowiedziałem jej wszystko, ona również była zmartwiona. Rozmawialiśmy tak i konsumowaliśmy śniadanie. Dziewczyna była na dole, z chęcią bym ją poznał, ale nie mogę. Mijały kolejne godziny, ja siedziałem w pokoju i czekałem, aż Valentina skończy pracę.
*Oczami Valentiny*
Zbliżała się godzina 18. Szczerze byłam zmęczona, od tego siedzenia juz bolał mnie tyłek. Poprasowane ubrania pochowałam do szafy, która była w pomieszczeniu , a ubrania, które wyprałam powiesiłam i poszłam na górę. Ślimaczym tempem o kulach weszłam na górę , Henry`ego jeszcze nie było. Więc poszłam się przebrać. Gdy byłam w pomieszczeniu i się przebierałam usłyszałam jakieś kroki. Pomyślałam, że to Henry.
*Oczami Justina*
Było już po 18, więc byłem pewny, że dziewczyna poszła do domu. Chciało mi się pić, więc zszedłem na dół do kuchni.
*Oczami Valentiny*
Założyłam torbę na ramię. Weszłam do kuchni, patrząc się w stopy i zaczęłam rozmowę...
-Henry,czy możemy je...
W tym momencie to, co zobaczyłam wywołało u mnie kompletne zaskoczenie....
____________________________________
No Witam wszystkich, mam nadzieję, że Wam spodoba się rozdział. Mam nadzieję, że dodam szybko nowy, ale idę jutro do szpitala i nie wiem jak to będzie, czy mnie położą od razu, czy wrócę do domu. Trudno mi to stwierdzić, ale jakbym została na dłużej to wiecie o przyjacielu laptopie nigdy nie zapomniam.Dziękuję, że czytacie ;)
Piszesz genialnie dodaj szybko nn o ile będziesz miała czas :-)
OdpowiedzUsuń