Zagubiłam się w chmurze czarnego dymu, który nie pozwalał mi na otwarcie moich spojówek. Zaczęłam popadać w panikę, ponieważ nie mogłam nic odnaleźć. Moje nozdrza były przepełnione smugami sadz a oddychan ie sprawiało mi zakłopotanie. W głowie panował istny mętlik i zaczęłam tracić świadomość...
*Oczami Justina*
Biegliśmy w stronę wyjścia ewakuacyjnego, kiedy dotyk jej dłoni urwał się. Ogarnęła mnie niezmierna panika i strach o moja ukochaną. Krzyczałem jej imię jednak na marnę.
-Kenny stój! Valentina, straciłem ją z widoku. Wróćmy się.
-Justin nie ma czasu, napewno ktoś ją uratuje. Uciekajmy.
-Chcesz, to uciekaj sam. Ja idę po nią, nie mogę jej zostawić.
W tym momencie wyrwałem się z rąk Kenny`ego i wróciłem się w miejsce, gdzie urwał nam się kontakt, jednak jej nigdzie nie było. Nagle potknąłem się i upadłem, okazało się że na podłodze leżała nieprzytomna moja księżniczka. Szybko się podniosłem i bez namysłu wziąłem ją oburącz i ruszyłem w stronę wyjścia. Chmura czarnego dymu próbowała pokrzyżować moje plany, jednak ja nie poddawała się i biegłem dalej. Dostrzegłem nie daleko już dwóch strażaków, którzy machali i wołali ludzi do wyjścia. W tym momencie ocuciła się Van. Przyśpieszyłem kroku i dosłownie w parę sekund dobiegłem do wyjścia. Gdy już byłem na zewnątrz moja uwagę przykuło mnóstwo fotoreporterów, służb pożądkowych i innych ludzi, którzy obserwowali to, co działo się w hotelu. Oddałem moją dziewczynę w ręce sanitariuszy i czekałem, aż ocenią jej stan. Byłem bardzo zdenerwowany, bałem się o nią. Mimo,że odzyskała przytomność mogła się nawdychac oparów smogu. Fanki, gdy mnie zobaczyły chciały autografy, jednak odmówiłem, nie miałem teraz dla nich czasu. Wiem, to głupie, ale ważniejsze dla mnie było zdrowie Van. Czekałem niecierpliwie na werdykt, jednak po 20 minutach moja dziewczyna powoli o własnych siłach wyszła z karetki. Podszedłem do niej i wziąłem ją ponownie na ręce i zaniosłem do tourbusu, który przeprkował się na pobliski parking centrum handlowego ze względu na bezpieczeństwo. Siedzieliśmy w tourbusie, Van odpoczywała, bo tak zalecił jej lekarz, a ja przynosiłem jej potrzebne rzeczy. Po 3 godzinach opanowano pożar i poproszono mnie do środka, musieliśmy przenieść się do innego hotelu na tą jedną noc. Gdy wszedłem no środka odczuwalny był smród spalenizny. Podeszła do mnie uprzejma pani dyrektor hotelu:
-W imieniu całego personelu hotelowego chiałam pana najmocniej przeprosić i w jakikolwiek możliwy sposób zrekompensować tą niemiłą sytuację. W ramach rekompensaty nie ponosi pan kosztów związanych z pobytem w naszym hotelu i zostaje pan dzisiaj położony w równie hotelu o identycznym standardzie na nasz koszt.
-Dziękuję i rozumiem. Nie jest to wina personelu, więc nie widzę powodu, żebym nie płacił za pobyt tutaj. Chciałbym tylko zabrać pozostawione przeze mnie rzeczy w pokoju hotelowym.
-Ależ oczywiście, zapraszam.
Weszliśmy na 4 piętro i udaliśmy się do pokoju 417. Na szczęście moje rzeczy nie ucierpiały i mogłem je odzyskać. Spakowałem wszystko w podręczne bagaże i boy hotelowy zniósł je na dół. Ja zapłaciłem za pobyt, mimo że nie chciano przyjąć należności ja się uparłem. Po 45 minutach byłem już w tourbusie i jechaliśmy do innego łódzkiego hotelu. Valentina czuła się lepiej.
*tydzień później, oczami Valentiny*
Nasz pobyt w Polsce miło się zakończył, mimo tej niechcianej sytuacji, jaką był pożar w Andel`s Hotel Łódź. Dzisiaj jesteśmy w Austrii, po czym wracamy z powrotem do Niemiec, gdzie Justin grał już koncert 2 dni temu. Austriaccy Fani są niesamowici, było ich kilku przed hotelem, mało paparazzich. Byliśmy miło zaskoczeni i mogliśmy spędzić w spokoju czas w hotelu. Dawno nie rozmawiałam z rodzicami, więc postanowiłam do nich zadzwnić.
-Cześć mamo! Co u Was słychać?-zapytałam miłym głosem
-Kochanie, jak dobrze Cię słyszeć. Nic Ci nie jest?-krzyknęła do słuchawki
-A co miało mi się stać?-nie wiedziałam zbytnio o co jej może chodzić
-No w Polsce, pożar w hotelu, wiem że byłaś ranna, czy wszystko okej?
-Tak, w jak nalepszym porządku. Nie wracajmy do tego. Co u Was słychać?-powtórzyłam pytanie
-Generalnie wszystko bardzo dobrze, a u Was?
-No jesteśmy teraz w Autrii i odpoczywamy. Justin odpisuje fanom, a ja oglądam telewizję, której niewiele rozumiem. Niedługo święta, wparawdzie już za 3 tygodnie. Planowaliście już coś?
-Nie skarbie, jeszcze nie. Chcemy w każdym bądź razie spędzić je z Tobą.
-Może się uda, muszę o tym porozmawiać z Justinem, dobrze?-zapytałam
-No dobrze, zdzwonimy się jeszcze .
-Czekaj, czekaj, a jak moje małe dwa szkraby? Kopią już?-śmiałam się do słuchawki
-I to juz dawno, szykujemy już powoli pokoik dla nich. Jakieś podstawowe sprzęty też już mamy.
-Taak? A co macie? Wiem jestem ciekawska, ale nie ma mnie na codzień w domu i wychodza tego skutki.
-Kupiliśmy łóżeczka, nosidełka, mnóstwo ubranek, których trochę dostałam od koleżanek i znajomych. Akcesoria typu materace, leżanki do zmiany pieluch, jakies meble. Ogólnie takie narazie same podstawy.
-Mamo, co ja mogę kupić?-zapytałam
-Nie nie wiem, co chcesz.
-Nie macie wózków, prawda?
-Nie, jeszcze nie.
-Już mam wspaniały prezent.
-Oj kochanie , to kosztowny wydatek.
-Nie marudź, a teraz musze kończyć, bo tu jest mnóstwo fajnych sklepów dla bobasów, więc kupię może tutaj.
-Oh, Valnetina ! Kocham Cię. I do usłyszenia.
-Papa :*
Pożegnałam się z rodzicielką i poszłam na łóżko, gdzie odpoczywał Justin. Położyłam sie obok niego i delikatnie głowę ułożyłam na klacie.
-I co kochanie u twoich rodziców?-zapytał
-Wszystko w pożądku, obiecałam, że kupię wózki dla maluchów.
-Taak, świetnie. To idziemy na zakupy. Widziałem tu kilka świetnych sklepów dla dzieci w tej galerii obok.
-Haha, to samo powiedziałam mamie.
Justin pocałował mnie w usta, ubraliśmy się i wyszyliśmy z hotelu. Była godzina 21, więc mało ludzi krzątało się po centrum, mimo to Kenny poszedł z nami. Buszowaliśmy po sklepach i nie wiedziałam się na jaki wózek się zdecydować dla dziewczynki, bo wózek dla chłopca chciał wybrać mój chłopak. W pewnym momencie mój wzrok przykół piękny kremowy wózek z kwiatkami na gondoli. Idealnie bedzie pasował dla mojej kochanej siostrzyczki, czuję to. Zauważyłam Justina, który prowadził granatowy, z głęboką gondolą bez żadnych ozdób, tylko z delikatnymi ozdobami w postaci innych odcieni niebieskiego. Wszystko komponowało się genialnie. Zapłaciliśmy za nasze zakupy i nie składając ich do pudełek zaprowadziliśmy je bezpośrednio do tourbusa, gdzie Kenny poskładał je i zapakował w kartony po czym zaniósł do luku bagażowego. My wróciliśmy do hotelu, kiedy szliśmy usłyszłam z tłumu pytanie :`Spodziewacie się dziecka?` , zamurowało mnie,ale nie dałam po sobie nic poznać. Weszliśmy do pokoju i odpaliliśmy od razu internet. W sieci huczało od plotek, że ja i Justin będziemy mieli dziecko. Oczywiście nie zabrakło zdjęć z wózkami, które wybieraliśmy i potem prowadziliśmy do tourbusa. Spojrzeliśmy się na siebie jednoznacznie i wybuchnęliśmy śmiechem. Później udałam się do łazienki i wykonałam wieczorne rytułały i położyłam się spać. Leżałam tak chwilkę, kiedy Justin się do mnie przyłączył. Morfeusz szybko zabrał nas do swojej krainy.
Rano obudziłam się o 12:21, no ładne mi rano. Rozejrzałam się po pokoju, jednak mojego chłopaka nigdzie nie było. Nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłam Justina z tacą w ręku, na której było śniadanie, natomiast w zębach trzymał różę. Uśmiechnęłam się na jego widok, a on przysiadł obok mnie.
-Kochanie, musimy porozmawiać.-powiedziałam przegryzając kanapkę
-Coś się stało?-widocznie się przestraszył
-Niee, ależ oczywiście że nie. Za 3 tygodnie święta i chciałabym wrócić na nie do domu. Wiem, że pewnie będzie to trudne, ale jednak święta to czas dla rodziny i wiesz...-uśmiechnęłam się
-Alez nie ma o czym mówić. Wracamy na święta i nie ma przeproś. Tak jest zawsze, że na święta wracamy do rodzin a potem po Nowym Roku kontynuujemy trasę.
-Kocham Cię, wiesz?-zapytałam
-Ależ oczywiście, że to wiem. Koncerty w Niemczech kończymy 19 grudnia, tourbusy zostają w Niemczech, my wracamy samolotami do USA, gdzie spędzimy święta, a potem tourbusami będziemy kontynuować trasę koncertową po Europie, którą wznowimy 10 stycznia.
-Jak ty masz wszystko przemyślane. Kocham Cię, a kiedy zakupy świąteczne.-zapytałam
-O to się nie martw, w Niemczech jest mnóstwo świetnych galerii, pójdziemy tam.
-Wgle świetny ten wózek dla malucha wybrałeś. Podoba mi się.
Kiedy skończyłam konsumować Justin zabrał naczynia i zaniósł je do restauracji a ja w tym czasie przebrałam się w dzienny strój, aby jechać na próbę. Gdy byłam gotowa razem z Juju zeszliśmy do recepcji, gdzie czekał na nas Kenny i reszta ekipy. Zapakowaliśmy się to tourbusa i udaliśmy sie do areny. Justin akurat ćwiczył Boyfriend, jednak kiedy miał nastąpić wyskok nagle Carlena przewróciła się i zaczęła kurczowo trzymać się za kostkę. Wbiegłam na scenę i stanęłam obok niej i Justina, potem zawołałam lekarza. Zabrali ją na backstage, a ja stałam patrzac się na Justina, który był smutny.
-Szlag i co ja teraz zrobię?! Przecież ona była czołową postacią!- widziałam ,że bardzo to przeżywa
Justin jest perfekcjonistą, który musi mieć wszystko dopięte na ostatni guzik i nie może zdarzyć się żadna gafa. Podeszła do niego Kaili i szepnęła mu coś na ucho. Ten momentalnie sie usmiechnął i powiedział, że trenujemy od nowa wszystkie układy, tylko on zaraz wróci. Podszedł do mnie i zapytał:
-Znasz jakąs dobrą tancerkę?
-Hmm, nie.
-A ja tak.-i pociągnął mnie na scene
-Ludzie moja dziewczyna dzisiaj z nami zatanczy. Widziała już mnóstwo naszych układów i pewnie zna je na pamięć.
Spojrzałam na niego jak na debila z wymownym nie na twarzy, jednak ten nie odpuścił. Ustawił mnie i powiedział, że mam tańczyć kroki Carleny. Byłam bardzo zestresowana, jednak musiałam uwierzyć w moje możliwości taneczne i podołać zadaniu.
Tańczyliśmy już od 3 godzin i szło mi całkiem nieźle. Carlena oddała mi swoje ciuchy, w których miała tańczyć. Okazało się, że do 10 stycznia on jest wyłączona z występów, co onzaczało dla mnie wystepy za nią do tego dnia. Justin pobiegł na M&G, a ja poszłam odwiedzić Carlenę. Dziewczyna miała pękniętą kostkę, którą lekarz włożył w gips i była zmusozna chodzić o kulach. Na zagerze wybiła godzina 19:30. Moment odliczania do wyjścia Justina na scenę. Przypięli go do szkrzydeł, a my ustawiłyśmy się na swoich miejscach. Dziś zmienił kolejność piosenek, rozpoczynał od TAKE YOU. Cała sala zaczęła odliczać 3...2...1 i rozpoczęło się. Po obejrzeniu krótkkometrażowego filmu ekran rozstąpił się na boki i na skrzydłach wyleciał Justin. Wszyscy piszczęli, a mój chłopak zaczął śpiewać. My w tym czasie zajęliśmy nasze miejsca na scenie i zgodnie z układem wykonywałysmy nasze kroki. Później All Around The World. Wychodziłam pierwsza i Justin śpiewał do mnie "you`re beautiful,beutiful...` a ja musiłam zatańczyć pierwszą solówkę. Jednak Justin nie zachowywał się tak jak przy Carlenie, że tylko gestem ręki na nią wskazywał. Podszedł do mnie i zaczął obejmować mnie i tańczyć, jeżdżac rekoma po moim ciele. Uśmiechał się widziałam w jego oczach radość. Potem dołączyły do nas dziewczyny. Szczerze byłam z siebie zadowolona.
Po 1,5 godziny koncert dobiegł końca, wszyscy zmęczeni i wróciliśmy do hotelu, gdzie zarzyłam relaksującej kompieli. Po 40 minutach wylegiwania się w jacuzzi wróciłam do mojego chłopaka, który już smacznie chrapał. Żeby go nie obudzić delikatnie wsunęłam się pod kołdrę, jednak się przeliczyłam i Justin nie spał.
-Dziękuję. Bardzo Cię kocham!-powiedział i mnie przytulił
-Ja Ciebie też i na mnie zawsze możesz kochanie liczyć.-uczyniłam to samo, kładąc głowę na jego klacie i całując go wpierw w usta.
-Chodźmy spać, bo zmęczony jestem. Do jutra.
-No skarbie, do jutra.
Przebudziłam się dość wcześnie, ponieważ dzisiaj mieliśmy planowany powrót do Berlina. Zjedliśmy szybkie śniadanie i udaliśmy sie w podróż, która planowo miała nam zająć 9 godzin.
-Co porobimy?-zapytał się mój chłopak
-Szczerze to nie wiem.
-Może pogramy w butelkę na rozbieranego?-poruszał zabawnie brwiami
-Hahah, głupek!-zaśmiałam się
-Ja głupek? Ja?! Oj księżniczko, tego ci łatwo nie popuszcze.-mówiąc to rzucił się na mnie niczym lew na swą ofiarę i zaczął mnie łaskota.
-Juu-juu-jussti-juustin hahaha, to nie jest śmieszne.- chciałam się wyswobodzić z jego ucisku, jednak to nie było takie proste jak się wydawać mogło.
-Powiedz, że mnie kochasz najbardziej na świecie i że nie jestem głupkiem i obiecaj mi, że zostaniesz moją żoną.-wyszeptał mi na ucho
-Kocham Cię najabrdziej na świecie, nie jesteś głupkie, a czy zostanę twoją zoną to się muszę nad tym poważnie zastanowić-odpowiedziałam
-Dobrze,kocham Cię-położył się obok mnie.
Leżeliśmy tak w dwójkę i nie rozmawialiśmy o niczym. Postanowiłam się odrobinkę zdrzemnać.
*Oczami Justina*
Moja ukochana zasnęła. Postanowiłem iść coś upichcić na obiad. Może kucharze ze mnie aż tak iwyborny to nie jest, ale coś tam umiem ugotować. Do kuchni wszedł Kenny.
-Co wy tak głośno się zachowywaliście w tej sypialni?-zapytał
Jego pytanie rozłożyło mnie na łopatki i nie wiedziałam, co mu powiedzieć.
-Nic, tylko się wygłupialiśmy.-odpowiedziałąm robiąc zdziwioną minę
-Mam nadzieję, że wcześniej niż za dwa lata wujkiem nie zostanę.-zaśmiał się
-Co to, to nie. Narazie mam karierę, a Van chce skupić się na skończeniu dobrej szkoły.
-A właśnie, dlaczego ostatnio nie mieliście zajęć, już chyba miesiąc minął.-pytał Kenny
-Wiesz Adisson musiała wrócić do stanów z powodu kłopotów rodzinnych, ale spokojnie, po Nowym Roku już wróci i będziemy kontynuować naukę.
-Aha, co dobrego gotujesz?
-Hmm sam nie wiem, ale zrobię chyba sphagetti.-mówiłem, szukając składników
-No dobra, to gotuj, ja zmykam. Około 18 będziemy już na miejscu.-powiedział i zniknął za ścianą swojego pokoju
Ja zrobiłem wspomniany wcześniej obiad, kiedy kończyłem wstała moja księżniczka. Usmiechnięta i wypoczęta podeszła do mnie i mnie przytuliła, całując mnie w policzek. Zawołałem chłopaków i skonsumowaliśmy przygotowane przeze mnie danie. Później posprzątałem i poslziśmy oglądać filmy. Wybraliśmy The Last Song, w którym główną rolę grała Miley Cyrus. Znajomi mnóstwo razy polecali nam ten film, jednak nie było czasu na zajmowanie się takimi bzdetami. Usiedliśmy na naszym łóżku, a ja włączyłem film. W skupieniu śledziliśmy losy bohaterów. I szczerze oceniam ten film na bardz dobry. Kiedy się skonczyła Van spała. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak dużo ostatnimi dniami śpi, jednak wytłumaczyłem to sobie, że po tym pożarze nie odzyskała w pełni jeszcze swoich sił. Dzień zleciał nam bardzo szybko. Spojrzałem , na zegarku była już 17, więc postanowiłem wziąc prysznic...
_______________________________________
Witam witam. Przepraszam za tak długą przerwę, ale sami wiecie, poprawki, poprawki i jeszcze raz poprawki. Już sama nie wiem co gdzie mam, ale trzeba. Rozdział z dedykacją dla wszystkich czytelników.Już niedługo wakacje i obiecuję, że nadrobię te luki ;) Pozdrowionka i buziaczki ;* Papa
ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARDS WIĘCEJ INFORMACJI TUTAJ --> http://b-a-a-b.blogspot.com/2013/06/liebster-award.html :)
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz nn?
OdpowiedzUsuńloffki elwira
OdpowiedzUsuń