Playlist

piątek, 26 kwietnia 2013

22. A może straszliwy koszmar, który odbije piętno na moim zwykłym życiu?

Słońce wyłaniało się zza horyzontu, a jego promienie wydzierały się przed chmury. Ptaki ćwierkały wesołe melodie, a życie budziło się do życia. Wszystko wokół było promienne i radosne. Przeciągnęłam się leniwie na łóżku i spojrzałam na Justina, który smacznie jeszcze spał i uśmiechał się słodko. Grzeme byłoby obudzenie chłopaka. Spojrzałam na zegarek było kilka minut po 5. Sama się zdziwiłam, że wstałam tak wcześnie. Postanowiłam odprężyć się i wziąć relaksującą kąpiel. Wybrałam zestaw na dziś, a mianowicie letnią, zwiewną sukienkę w groszki i sandałki na delikatnym koturnie. Wykonałam poranną toaletę, zajęło mi to 1,5 godziny, ale byłam wypoczęta i zrelaksowana jak nigdy w życiu. Ubrałam wcześniej przygotowane ubrania i wyszłam z sypialni. O dziwo nie zastałam w niej Justina, po cichu zeszłam na dół. Zobaczyłam, że chłopak krząta się w bokserkach po kuchni. Po cichu podeszłam i go przytuliłam od tyłu kładąc głowę na jego plecach. On momentalnie się odwrócił i pocałował mnie w usta.
-Cześć skarbie, jak ty pięknie dziś wyglądasz.-powiedział i zmierzył mnie wzrokiem
-Dziękuję, ty też niczego sobie-zachichotałam
Poczułam, jak do moich nozdrzy dotarła przyjemna woń, która ulatniała się znad kuchenki. W tym samym czasie zaburczało mi w żołądku.
-Spokojnie, zaraz podam coś co specjalnie dla Ciebie przygotowałem.-zaśmiał się, gładząc mój brzuch w miejscu żołądka
-A co to?-zapytałam
-A coś dobrego, siadaj, a ja już podaję.
Wykonałam polecenie chłopaka, po chwili przed moimi oczami ukazał się talerz, na którym wnioskowałam, że znajdował się omlet z dżemem i bitą śmietaną do tego polany był syropem czekoladowym i udekorowany frużeliną owocową (owoce w żelu). Całość prezentowała się genialnie. Jadłabym oczami.
-No jedz.-powiedział mój chłopak
-To wygląda tak ślicznie, że aż nie chce mi się tego konsumować.-odpowiedziałam
Po chwili wzięłam się za konsumpcję razem z Juju, po śniadaniu ja posprzątałam a mój chłopak poszedł się wykapać i wykonać poranną toaletę. Dzisiaj dzień wyjazdu, te dwa dni tak szybko minęły.  Jednak musimy wrócić do codziennego życia, bo show w Dani zostało przesunięte, bo mój chłopak bardzo chciał ze mną lecieć. Kiedy tak myślałam na dół zszedł Biebes z torbą w ręku.
-Idź się spakuj, bo będziemy za 2 godziny jechać na lotnisko.-oznajmił mi czule
-Nie ma sprawy.
Udałam się na górę, gdzie spakowałam wszystkie moje ciuchy, które przez jedne dzień zdąrzyłam narozrzucać po całym pokoju. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam dopiąć walizki. Przecież nie byłam na żadnych zakupach. Po kilku minuatch kombinacji się udało. Zeszłam na dół, a że chciałam jeszcze iść pożegnać się z rodzicami, to wyjechaliśmy wcześniej.Pożegnałam się z Henrym i ruszyliśmy do szpitala. Kiedy dotarliśmy już na miejsce, zaparkowaliśmy i udaliśmy się do sali mojej rodzicielki. Nie zastaliśmy taty, bo był w pracy.
-Cześć mamo.!-krzyknęłam wbiegając do sali
Krzyknęłam, bo akurat była sama, więc mogły mnie ponieść emocje.
-Witajcie.-odpowiedziała i przytuliła mnie, a potem mojego chłopaka.
-Jak się czujesz?-zapytałam i usiadłam na łóżku, a Justin za mną
-Coraz lepiej, ale nie chcą mnie wypuścić do domu, jedynie mi pozwolili wyjechać na tydzień do Ciebie, ale też pod wielkimi moimi prośbami.
-To dobrze, cieszy mnie to. Widzimy się za dwa tygodnie, bo my dzisiaj już lecimy. Przyjedziecie samochodem, a potem promoem przepłyniecie, Tak?-zapytałam
-Chybaa..
Moja mama nie zdąrzyła dokończyć, ponieważ przerwał jej Justin
-Przepraszam, że się wtrącam, ale wyślę po państwa prywatny samolot i nie będzie takiej potrzeby, żeby jechać taki kawał samochodem.
-Justin, tylko jest mały problem. Nie mogę latać samolotami, jakbym nie miała tego ataku związanego z ciążą, to nie byłoby żadnego problemu, ale niestety nie mogę. My damy sobię radę. Naprawdę.
-Przykro mi, chciałem pomóc. Van, my musimy już jechać, bo niedługo mamy lot.-szepnął mi na ucho końcówkę zdania
-No tak mamo, my będziemy się zbierać, bo samolot czeka. Dozobaczenia za dwa tygodnie.-powiedziałam i pocałowałam ją przy tym mocno tuląc do siebie. Kobieta przytuliła również mojego chłopaka i wyszliśmy, po czym udaliśmy się do samochodu i odjechaliśmy. Po kilku minutach byliśmy już na lotnisku, gdzie czekał na nas już samolot, ale wcześniej musieliśmy zdać samochód i przejść odprawę. Na nasze szczęście nie było paparazzich, w sumie to nie wiedzieli, że wróciliśmy do USA. Kiedy przeszliśmy już na pokład szybko wbiliśmy się w powietrze. Przed nami 4 godziny podróży i jak zwykle nudy. Leżałam głową na kolanach Justina, a nogi miałam podkulone. Tak było mi wygodnie. Brunetk gładził mooje włosy i patrzył się w moje oczy, a ja w jego. Wyczytałam w nich troskę prseplatającą się z radością. Ciepło się do niego uśmiechnęłam, a on delikatnie musnął moje usta. Jednak na skromnym pocałunku nie mogło się skończyć. Nasze języki tańczyły taniec namiętności, dając nam z tego niezłą frajdę. Po upłwie dobrych 5 minut oderwaliśmy się do siebie. Oczy chłopaka błyszczały, a moje się zaszkliły i po policzku spłynęło kilka pojedynczych łez.
-Skarbie, dlaczego płaczesz?-zapytał troskliwie brunet
-Bo mam Ciebie i nie mogę pojąć, jaką cholerną jestem szczęściarą. Kiedyś zwykła, szara myszka, a dzisiaj jestem tutaj i z Tobą. Nigdy nie pomyślałabym, że życie napisze mi taki scenariusz.-odpowiedziałam
-To ja jestem tym cholernym szczęściarzem, który może mieć tak cudowną dziewczynę przy swoim boku. Dziękuję, za wszystko, za to że jesteś, że mnie kochasz, że każdego dnia mogę budzić się przy tobie i patrzeć w Twoje piękne oczy. Dziękuję, za wszystko.-powiedział i mnie przytulił
Zachciało mi się spać, zresztą tak samo jak Juju. Położyliśmy się wygodnie na sofie i Morfeusz porwał nas do swojej krainy. Nagle poczułam , jak zaczyna trząść samolotem, jednak uznałam to za lekkie turbulencję. Po chwili jednak wstrząs był mocniejszy. Poderwałam się z sofy, a z głośników usłyszałam słowa. Prosmy zapiąć pasy, wpadliśmy w poważne turnulencję, proszę również założyć maski. Siedziałam skulona na sofie, trzymając maskę przy twarzy i nerwowo oddychając. Justin tulił mnie i starał się być opanowany, jednak dało wyczuć się również bijący od niego strach. Nagle z głośników usłyszłam słowa: ROBIJEMY SIĘ! NIE MA JUŻ RATUNKU! Spojrzałam smutno na chłopaka i popłakałam się. Pilot dodał: Dziękuje za lot, wszyscy spotkamy się w niebie. Ja wtedy krzyknęłam: NIEEEEEEEEEEEE !
-Van, Van. Obudź się. Wylądowaliśmy i jesteśmy już na miejscu.
Rozjrzałam się po pokładzie i wszystko było w najlepszym porządku. Chłopak patrzył się na mnie z troską w oczach i przytulił mnie.
-Coś złego ci się śniło, bo krzyczałaś przez sen.-powiedział po chwili
-Tak, śniło mi się,że się rozbliśmy. Dziękuję, że jesteś.-przytuliłam go z całych swoich sił
A co jeśli nie byłby to sen? Pozostałaby tylko kupa prochu po nas, a nasza miłoś pozostałaby nie spełniona. Wysiedliśmy z Justinem z samolotu, odbierając nasze bagaże. W oddali zauważyłam Kennyego, który już na nas czekał. Weszliśmy tylnim wejściem, ponieważ przy głównym znajdowało się mnóstwo paparazzich, a ja nie chciałam nadal pokazywać się z nim publicznie,bo nie chciałam być znienawidzona przez miliony Beliebers. W wejściu tylnim rozdzieliliśmy się, chłopak poszedł i wyszedł przednim, żeby nie było, a ja zostałam pokierowana bocznym wejściem. Kiedy całe zamieszanie skupiało się na na Justinie, ja zostałam odprowadzona do samochodu, przemknęłam niezauważona i wsiadłam na tylnie siedzenie. Po kilku minutach obok mnie znalazł się również brunet.
-Tęskniłem, piekna.-pocałował mnie, kiedy zamknął drzwi.
-Uważaj,-schowałam się za siedzenie, ponieważ przed maską znalazło się kilku paparazzich. Mam nadzieję, że nie uwiecznili naszego pocałunku. Kenny starał się wyjechać, jednak blokowali dojazd nachalni reporterzy, którzy torowali drogę. Po chwili zajęła się nimi policja, która rozpędziła tłumy i szybko odjechaliśmy . Wtedy mogliśmy dokończyć to, co zaczęliśmy. Kiedy już się oderwaliśmy od siebie byliśmy niedaleko celu, a mianowicie areny, gdzie odbywały się próby do jutrzejszego show. Podjechliśmy tylnim wejściem, gdzie spokojnie mogliśmy opuścić pojazd. Uśmiech nie schodził nam z twarzy. Justin poszedł się przebrać, a ja udałam się pod scenę gdzie oglądałam próbę, siedząc wygodnie na barierce. Po chwili brunet zjawił się w czerwonych dresach z adidasa i białym luźnym t-shircie na scenie i zaczęli próbę. Po dwóch godzinach skończyła się próba i mogliśmy jechać do hotelu. Weszliśmy z Justinem do naszego pokoju i od razu poszła do łazienki, żeby się wykapać i móc iść spać. Justin w tym czasie też poszedł się kapać, bo w apartamencie były dwie łaznieki. Po 20 minutach leżeliśmy już na łóżku Wtuliłam się w chłopaka i szybko zasnęłam. Kiedy tak smacznie spałam obudził mnie głośny trzask. Zerwałam się z Justinem jak poparzona. Moim oczom ukazała się zbita szyba u nas w sypialni, a na podłodze leżał kamień owinięty kartką. Justin zadzwonił po Kennyego, który pojawił się u nas w mgnieniu oka. Wziął kamień i odpieczętował jego zawartość. Na kartce napisane było: `Kiedyś Cię zabiję suko!` i dołączone było nasze zdjęcie, które zdążyli nam zrobić paparazzi podczas pocałunku w samochodzie. Spojrzałam się na Justina ze strachem w oczach, w jego również wyczytałam smutek i niedowierzenie. Podszedł i mnie mocno przytulił, po czym spakowaliśmy rzeczy i zmieniliśmy pokój. Tam chcieliśmy wrócić do porzedniej czynności, jednak nie było nam to pisane, ponieważ przewracałam się z boku na bok i nie mogłam zasnąć. Może jednak moje życie to nie kolorowa bajka, która ma szczęśliwe zakończenie tylko straszliwy koszmar, który odbije swoje piętno na moim zwykłym życiu? Może to był znak, że nie powinnam wiązać sięz Justinem. Sama już nie wiem. Bijąc się z myślami zasnęłam.
Rano obudziły mnie krzyki fanek pod hotelem. Przeciągnęłam się, na moich ustach pojawił się uśmiech, jednak po chwili zniknął, kiedy przypomniałam sobie wczorajsze zajście. Brunet już nie spał, tylko słodko się mi przyglądał. Widać było, że też bił się z myślami.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze, załatwię Ci ochronę.-powiedział gładząc mnie po włosach
-Justin, nie musisz. Obawiam się, że ktoś na siłe będzie chciał nas rozdzielić.-odpowiedział smutno
-Nikt, nigdy nie oddzieli mnie od tak wspaniałej dziewczyny, bynajmniej ja na to nie pozwolę. Przemyślałem sprawę i myślę, że powinniśmy się ujawnić. Może i stracę fanów, ale Beliebers zostaną i zaakcpetują Ciebie.
-Justin, ale one powiedzą, że lecę na twoją kasę, a ja tak nie chcę. Kocham Cię za twoje serducho, a nie portfel i buźkę.-dopowiedziałam
-Tak powiedzą tylko fani, a Beliebers będą wiedziały, że nie lecisz na moją kasę, bo da się to wyczuć. A mnie nie obchodzą, co powiedzą ludzie. Ja kocham cię i wiem, że ty kochasz mnie i nikt tego nie zmieni.
-Justin sama nie wiem. Boję się trochę.-przytuliłam go mocno
-Nie ma czego, obiecuję. Załatwię Ci ochronę i wszystko się ułoży.-gładził moje włosy
-Jak chcesz, wiesz że zawsze popieram twoje dezycje, bo jesteś dla mnie ważny.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie bardziej.
Naszę języki połączyły się w pierwszym namiętnym pocałunku tego dnia. Po kilku minutach poszłam wykonać poranną toaletę i ubrałam dżinsy i luźny,niebieski t-shirt i do tego dobrałam niebieskie Vansy. Zrobiłam delikatny make-up i upiełam włosy. Po mnie to samo wykonał Justin. Nim się obejrzałam była już 12, więc zeszliśmy już na obiad, bo na śniadanie było zdecydowanie za późno. Zamówiliśmy lasagne i konsumowaliśmy w ciszy. Zaraz po posiłku udaliśmy się do tourbusa, którym udaliśmy się na arenę. Justin przebrał się i wygłupiał się z przyjaciółmi. Ja nie miałam ochoty na wygłupy, więc siedziałam i obserwowałam, co ten głupe wyczyniał. O 16:30 rozpoczęło się M&G, które minęło błyskawicznie. Potem nadszedł czas na szybką próbę, oczywiście za kulisami, bo fanki już wchodziły na scenę.  Justin cały czas się uśmiechał. O 19 show zaczęło się. Justin jak zwykle wleciał na skrzydłach, a ja wszystko podziwiałam zza kulis. Piosenka za piosenką, kiedy nadeszła pora na BAAB oczekiwałam, że za chwilę Alison przyprowadzi jakąś napaloną fankę, która będzie tą szczęściarą dla której Biebes zaśpiewa OLLG. Jednak piosenka się skończyła, a tu nie było żadnej fanki. Wyjżałam delikatnie na scenę, Justin już śpiewał i na scenie stał już "tron". Jednak kiedy nadeszła chwila wyjścia dzuewczyny na scenę, jeden z tancerzy podszedł i złapał mnie za rękę i pociągnął na miejsce OLLG. Byłam zupełnie zaskoczona, nie wiedziałam czy się uśmiechać, czy pozostać poważną. Justin śpiewał dla mnie i miał ten błysk w oku, który wprawiał mnie w dreszcze. Kiedy skończył zaczął mówić, a mi kazał siedzieć.
-Drogie Beliebers, jak dobrze wiecie dorastam, zmieniam się. Jak każdy chłopak zakochuję się i wielu z Was wie, że jestem singlem, niektórzy snują plotki że jestem w związku a inni są więcej niż pewni. Jednak nie mogę już tak dłużej Was okłamywać. Tak, mam dziewczynę. Nazywa się ona Valentina Nelson i jesteśmy razem. Tak to ona napisała i zaśpiewała piosenkę na pierwszych koncertach. Poznałem ją 4 miesiące temu i zakochałem się w niej z pierwszym spojrzeniem. Długo starałem się o względy u tej wspaniałej dziewczyny i udało się. Dzisiaj jest moją największą fanką, która wspiera mnie codziennie i daje mi motywację to tego, żeby żyć. Nie chciałbym , aby padały złe słowa do niej, bo tym samym skrzywdzicie mnie. Może stracę dużo fanów, bo nie jestem singlem. Ale podkreślam stracę fanów, a nie moje Beliebers. Dziękuję, że mnie wspieracie, to jest dla mnie bardzo ważne. A teraz jeśli pozwolicie zrobię to.-powiedział brunet , podał mi rękę, abym wstała. Stanęliśmy bokiem do widowni, Justin zdjął mikrofon i z namiętnością wpił się w moje usta, ja nie mogłam się postrzymać i odwzajemniłam jego pocałunek. W tym samym czasie cała sala zaczęła krzyczeć "gorzko", co wprawiło mi w kompletne zaskoczenie. Przytuliłam się mocno do chłopaka i słyszłam dużo braw i niekiedy moje imię. Po tej chwili zeszliśmy z Justiem ze sceny, aby mógł iść się przebrać.Za kulisami otrzymałam gitarę i słuchawki, po czym Justin mnie pocałaował i przytulił, po czym szepnął na ucho:
-Idź zaśpiewać, kocham Cię.
Znowu byłam zaskoczona, ale nie odmówiłam. Szczerze, trochę mi ulżyło, że Justin powiedział o nas, bo całkiem dobrze nas przyjęto. Wyszłam na scenę i zaczęłam grać "Thank You JB". Kiedy cała sala zaczęła śpiewać refren rozpłakałam się, ale nie dałam tego po sobie poznać. Po wspaniałych 3 minutach, pożegnałam się z Belieberkami i wróciłam za kulisy, tam czekał już gotowy Justin, który przytulił mnie, dał krótkiego buziaka w policzek i pobeigł na scenę.
Kiedy koncert się skończył udalismy się do hotelu. Było tam mnóstwo fanów, jednak nie wchodziliśmy już tylnim wejściem, tylko "legalnie" przednim , w dodatku JB objął mnie na wysokości pasa i przemknęliśmy przez tłum wrzeszczących fanek. Spakowaliśmy nasze ubrania i wsiedliśmy do tourbusa, po czymudaliśmy się w drogę do Szwecji. Kiedy siedziałam u nas w sypialni wbiłam na neta, bo dawno tego nie robiłam. Oczywiście internet już chuczał od newsa dnia, czyli i tym, że Justin Bieber nie jest singlem. Uśmiechnęłam się do bruneta i wróciła mi wiara w to, że jednak nikt nigdy nas nie rozdzieli.Położyłam głowę na klatce bruneta i zasnęłam...
________________________________________
TaaDaam! I mamy rozdział. Mam nadzieję, że się Wam podoba i nie gniewacie się za tak długą nieobecność. W szkole średniej prawie w maju nie chodzi się do szkoły, mimo że nawet matur się nie pisze, ale nauczycieli nie ma, bo pilnują maturzystów podczas egzaminów i trzeba poprawiać się teraz , a mi dodatkowo zaległości doszły z zeszłego tygodnia więc lipa. Ale regeneruje siły na weekend majowy, więc będzie fajnie ;) Całuski dla Was . Bajo ;*

4 komentarze:

  1. Aww zajebiste kocham te opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahsshagbtfagaa kocham to. <3 *______*

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuper rozdział nie gniewamy sie więc nie musisz się martwić cieszę się że w końcu się ujawnili to najlepsze opowiadanie jakie czytam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwwwwwwwwww jeny jaki wspanialy!!! Jak widzisz dopiero dorwalam sie do kompa i razem z Alex'em przeczytalismy calusienki :D Jemu tez sie strasznie podoba. Oboje jestesmy jednego zdania: Dobrze ze sie ujawnili.
    Jestesmy strasznie ciekawi co bedzie dlatej dlatego nie mozemy sie doczekac nn :D Dodawaj szybko! :*

    OdpowiedzUsuń