-Tak, słucham?- zapytałam serdecznym głosem
-Dzień dobry, wyszukaliśmy pani ogłoszenie i chcielibyśmy zapytać się czy jest nadal ono aktualne.
Serce podskoczyło mi do gardła, nie wiedziałam, że tak szybko zadzwonią z odpowiedzią na moje ogłoszenie.
-Ależ naturalnie.- uśmiechnęłam się w duchu
-No dobrze to chcielibyśmy się z panią spotkać.
Umówiłam się z nimi na kawę w pobliskiej restauracji. Z godzine miałam tam być, więc szybko przebrałam się w wygodne ubranie i wyszłam. Po niecałych minutach tam dotarłam, była to kawiarnia, gdzie kilka dni wcześniej przebywałam z Daisy. Usiadłam przy stoliku i czekałam , aż wejdzie jakaś para ludzi w wieku ok.40 lat. Jednak się myliłam. Do pomieszczenia wszedł elegancko ubrany mężczyzna, w garniturze i nie wiem skąd wiedział, że to ja, ale podszedł do stolika i się przywitał.
-Witam panienkę. Czy to pani była umówiona z właścicielami , a właściwie właścicielem posiadłości?
-Tak, a dlaczego nie stawili się Ci państwo osobiście?- zapytałam nie wiedząc czy mu wierzyć
Umówiłam się z nimi na kawę w pobliskiej restauracji. Z godzine miałam tam być, więc szybko przebrałam się w wygodne ubranie i wyszłam. Po niecałych minutach tam dotarłam, była to kawiarnia, gdzie kilka dni wcześniej przebywałam z Daisy. Usiadłam przy stoliku i czekałam , aż wejdzie jakaś para ludzi w wieku ok.40 lat. Jednak się myliłam. Do pomieszczenia wszedł elegancko ubrany mężczyzna, w garniturze i nie wiem skąd wiedział, że to ja, ale podszedł do stolika i się przywitał.
-Witam panienkę. Czy to pani była umówiona z właścicielami , a właściwie właścicielem posiadłości?
-Tak, a dlaczego nie stawili się Ci państwo osobiście?- zapytałam nie wiedząc czy mu wierzyć
-A mianowicie jest to bardzo długa historia. Oboje są biznesmenami, a ja jestem ich lokajem. Nazywam się Henry. Wszystkie sprawy załatwiam na mieście ja.- uśmiechnął się mężczyzna
-Spojrzałam na niego i wydawało mi się, że mówi prawdę.
-A więc dobrze. Mogę podjąć tę pracę w tym momencie, ale przez dwa tygodnie w weekendy albo dopiero po godzinie 18 każdego dnia, dlatego, że jeszczę się uczę.
-Nie ma sprawy, oni są w domu jeszcze tydzień, bo potem wyjeżdżają w trasę.
-Aha. No dobrze...
Chwila, chwila. Jak to wyjeżdżają w trase?!
-Przepraszam, ale w jaką trasę się wybierają Ci państwo?
Mężczyzna zmieszany spojrzał raz w prawo, raz w lewo i nie wiedział co powiedzieć. Po chwili dodał
-A no tak mówią na swoje spotkania biznesowe, gdy wyjeżdżają na ok 2 miesiące a nie raz nawet i po 8 miesięcy.
Uśmiechnęłam się ciepło do mężczyzny, który potem rozmawiał ze mną na temat tego co będę miała robić. W tym tygodniu jeszcze nic, bo ci państwo nie lubią wizyt gości. Aż dziwię się, że sama kobieta do mnie o ogłoszenie zadzwoniła. Ale gdy tylko wyjadą to Henry do mnie zadzwoni i ugadamy się co i jak. Tymczasem wróciłam do domu i do końca dnia oglądałam telewizję. Tydzień leciał mi nieubłagalnie szybko, nim się obejrzałam był już czwartek. W międzyczasie powyciągałam się w szkole na wyższe stopnie. Już tylko tydzień został do końca szkoły. Ja już mam w szkole kompletny luz, męczą się tylko ci co są zagrożeni nie promowaniem do następnej klasy. Wiem tak szybko opisuje, ale nie było w tym czasie nic ciekawego poza zwykłym monotonnymi dniami, które im bliżej końca roku szkolnego dłużyły się nie miłosiernie. W sobotę udałam sie na spotkanie z Henrym, który przyjechał po mnie elegancką limuzyną. Byłam w kompletnym szoku, ale ten szok limuzynowy to pikuś. Jak podjechaliśmy pod dom to się przeraziłam. Meeega wielka chata do tego basen i wgle full wypas. Tylko czy ja jedna dam sobie radę. No ale cóż, zobaczymy. Henry oprowadził mnie pod domu i opowiedział mi o tym , co mam tutaj robić. Były to banalne czynności. Tylko wiadomo jestem sama i będę to robić bardzo długo. Potem miły lokaj państwa Craig odwiózł mnie pod dom i na pierwszą "misję" umówiłam się od środy. Było mi to na rękę.
Dzisiaj mamy niedzielę i 5 dni do końca szkoły. Oczywiście na twarzy miałam ogromnego banana. Wstałam, wzięłam prysznic i poszłam zjeść śniadanie. Rodzice, jak to w niedziele mieli wolne. Razem zjedliśmy posiłek, po czym tata zaproponował wspólny wypad, gdzieś na miasto. Z uśmiechem na twarzy wraz z mamą przyjęliśmy ten pomysł. Spakowaliśmy się w samochód i pojechaliśmy najpierw na kręgle. Po 2 godzinach znudziło nam się to. Oczywiście kobiety górą i razem z mamą wygrałyśmy tą rywalizację. Potem zabrał nas tata na lody do kawiarni, które stawiał w ramach swojej przegranej. Dzień był spędzony bardzo miło i do domu wróciliśmy ok. 18 ;)
Wyczerpana wróciłam do domu, spakowałam jakieś drobne klamotki do szkoły, których pewnie i tak nie wykorzystam, ale cóż, aby było coś w torbie. Wykąpałam się , ubrałam z piżamę i oblukałam kompa. Dzień był naprawdę niesamowity. Już niedługo podejmę moją wakacyjną pracę, rodzice wyjadą, odpocznę i może poznam kogoś fajnego. Ale to może...mam taką cichą nadzieję, że będzie to ideał ,który będzie podobny do mojego wymarzonego ideału. A zresztą na tym świecie nie ma ideałów, nawet pewnie i Justin ma jakieś wady...Bijąc się z natłokiem myśli usnęłam ok. 22 ...
___________________________________________
Już zbliżamy się do momentu kiedy pojawi się Justin w opowiadaniu. Będzie baaardzo dużo miłości no i może dorzucę coś pikantnego ;) Dzisiaj jestem na maksa wyczerpana, pierwsze zajęcia fitness udały się w 100% .Obiecałam sobie, że zrzucę 35 kg , mam nadzieję, żę wytrwam...
Niedługo kolejna notka , może już we wtorek... A no i dziękuję za 193 wyświetlenia w ciągu 3 tygodni od powstania bloga, jesteście niesamowici.. ;) Ciao ;*
-Spojrzałam na niego i wydawało mi się, że mówi prawdę.
-A więc dobrze. Mogę podjąć tę pracę w tym momencie, ale przez dwa tygodnie w weekendy albo dopiero po godzinie 18 każdego dnia, dlatego, że jeszczę się uczę.
-Nie ma sprawy, oni są w domu jeszcze tydzień, bo potem wyjeżdżają w trasę.
-Aha. No dobrze...
Chwila, chwila. Jak to wyjeżdżają w trase?!
-Przepraszam, ale w jaką trasę się wybierają Ci państwo?
Mężczyzna zmieszany spojrzał raz w prawo, raz w lewo i nie wiedział co powiedzieć. Po chwili dodał
-A no tak mówią na swoje spotkania biznesowe, gdy wyjeżdżają na ok 2 miesiące a nie raz nawet i po 8 miesięcy.
Uśmiechnęłam się ciepło do mężczyzny, który potem rozmawiał ze mną na temat tego co będę miała robić. W tym tygodniu jeszcze nic, bo ci państwo nie lubią wizyt gości. Aż dziwię się, że sama kobieta do mnie o ogłoszenie zadzwoniła. Ale gdy tylko wyjadą to Henry do mnie zadzwoni i ugadamy się co i jak. Tymczasem wróciłam do domu i do końca dnia oglądałam telewizję. Tydzień leciał mi nieubłagalnie szybko, nim się obejrzałam był już czwartek. W międzyczasie powyciągałam się w szkole na wyższe stopnie. Już tylko tydzień został do końca szkoły. Ja już mam w szkole kompletny luz, męczą się tylko ci co są zagrożeni nie promowaniem do następnej klasy. Wiem tak szybko opisuje, ale nie było w tym czasie nic ciekawego poza zwykłym monotonnymi dniami, które im bliżej końca roku szkolnego dłużyły się nie miłosiernie. W sobotę udałam sie na spotkanie z Henrym, który przyjechał po mnie elegancką limuzyną. Byłam w kompletnym szoku, ale ten szok limuzynowy to pikuś. Jak podjechaliśmy pod dom to się przeraziłam. Meeega wielka chata do tego basen i wgle full wypas. Tylko czy ja jedna dam sobie radę. No ale cóż, zobaczymy. Henry oprowadził mnie pod domu i opowiedział mi o tym , co mam tutaj robić. Były to banalne czynności. Tylko wiadomo jestem sama i będę to robić bardzo długo. Potem miły lokaj państwa Craig odwiózł mnie pod dom i na pierwszą "misję" umówiłam się od środy. Było mi to na rękę.
Dzisiaj mamy niedzielę i 5 dni do końca szkoły. Oczywiście na twarzy miałam ogromnego banana. Wstałam, wzięłam prysznic i poszłam zjeść śniadanie. Rodzice, jak to w niedziele mieli wolne. Razem zjedliśmy posiłek, po czym tata zaproponował wspólny wypad, gdzieś na miasto. Z uśmiechem na twarzy wraz z mamą przyjęliśmy ten pomysł. Spakowaliśmy się w samochód i pojechaliśmy najpierw na kręgle. Po 2 godzinach znudziło nam się to. Oczywiście kobiety górą i razem z mamą wygrałyśmy tą rywalizację. Potem zabrał nas tata na lody do kawiarni, które stawiał w ramach swojej przegranej. Dzień był spędzony bardzo miło i do domu wróciliśmy ok. 18 ;)
Wyczerpana wróciłam do domu, spakowałam jakieś drobne klamotki do szkoły, których pewnie i tak nie wykorzystam, ale cóż, aby było coś w torbie. Wykąpałam się , ubrałam z piżamę i oblukałam kompa. Dzień był naprawdę niesamowity. Już niedługo podejmę moją wakacyjną pracę, rodzice wyjadą, odpocznę i może poznam kogoś fajnego. Ale to może...mam taką cichą nadzieję, że będzie to ideał ,który będzie podobny do mojego wymarzonego ideału. A zresztą na tym świecie nie ma ideałów, nawet pewnie i Justin ma jakieś wady...Bijąc się z natłokiem myśli usnęłam ok. 22 ...
___________________________________________
Już zbliżamy się do momentu kiedy pojawi się Justin w opowiadaniu. Będzie baaardzo dużo miłości no i może dorzucę coś pikantnego ;) Dzisiaj jestem na maksa wyczerpana, pierwsze zajęcia fitness udały się w 100% .Obiecałam sobie, że zrzucę 35 kg , mam nadzieję, żę wytrwam...
Niedługo kolejna notka , może już we wtorek... A no i dziękuję za 193 wyświetlenia w ciągu 3 tygodni od powstania bloga, jesteście niesamowici.. ;) Ciao ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz